Jack Nicholson dopiero po latach odkrył prawdę o swojej matce. To był szok!
Jack Nicholson (79 l.) jest bardzo barwną postacią. O jego licznych miłosnych podbojach krążyły legendy. Przez lata jego rytm wyznaczały kolejne romanse i praca – mówi się o dziesiątkach, jeśli nie setkach kochanek i podobnej liczbie filmowych produkcji oraz nagród. W swym życiorysie ma również dramatyczne wydarzenia. Po wielu latach odkrył szokującą prawdę o swojej matce.
Domem aktora od zawsze rządziła Ethel May Roads, związana z Johnem Nicholsonem, po którym aktor otrzymał imię (naprawdę jest Johnem) i którego uważał za ojca, choć ledwo go widywał. Miał on zwyczaj przepijać pieniądze z nielicznych dorywczych prac i w końcu Ethel wyrzuciła go z domu. Sama prowadziła salon piękności i mały Jack całymi dniami plątał się pod nogami robiących się na bóstwo klientek. "Aż cud, że nie zostałem gejem" - kwitował po latach, jak zawsze niepoprawny.
W szkole szło mu świetnie, marzył o grze w drużynie futbolowej, ale był zbyt niski, poza tym wstydził się zdejmować koszulkę i odsłaniać pokryte trądzikiem plecy. Mimo to dziewczyny go uwielbiały - każdą potrafił rozbawić, ale na żadnej mu nie zależało. Długo pozostawał prawiczkiem i dopiero Hollywood skłoniło go do nadrobienia zaległości.
Gdy skończył liceum, chciał zrobić prawo jazdy - jego dawno niewidziana, 16 lat starsza siostra June zaprosiła go do siebie, do Los Angeles, po którym trudno poruszać się bez auta. Potrzebny był jednak akt urodzenia, a nigdzie go nie było: Ethel wyjaśniła, że urodził się w domu i nie dopełniono formalności. Wystawiono więc dokument, w którym Ethel figurowała jako matka.
Wizyta u June miała potrwać parę tygodni, na Jacka czekało miejsce w college’u, ale gdy wciągnął do płuc powietrze, którym oddychał jego idol, Marlon Brando, wiedział, że nie wróci do domu. Nie zrażały go przestrogi o artystycznych niepowodzeniach June, która chciała zostać tancerką, a skończyła jako rozczarowana życiem rozwódka z dwójką dzieci.
Znalazł posadę w sklepie z zabawkami, potem w biurze reklamy MGM, gdzie sortował pocztę od fanów "Toma i Jerry’ego" za 30 dolców tygodniowo. Gdy rozczarowany chciał już rzucić robotę, w windzie zaczepił go producent Joe Pasternak i zaprosił na próbę ekranową. Jack miał odpowiedzieć, że nie jest zainteresowany, ale Joe nalegał... a przynajmniej tak głosi anegdota, którą Nicholson powtarzał odtąd w prawie każdym wywiadzie.
Próba wypadła fatalnie, choć stwierdzono, że chłopak dysponuje fantastycznym uśmiechem. Doradzono mu lekcje aktorstwa. Na zajęciach Jack poznał Rogera Cormana, przyszłą legendę niezależnego kina klasy B, który szukał tu aktorów do swoich filmów. Nicholson nadawał się idealnie. "Zawsze uważałem, że będzie świetnym młodocianym psychopatą"- mówił później Corman.
Jack zadebiutował u niego w 1958 r. w "Cry Baby Killer" - tanim filmie akcji dla nastolatków. Potem pojawił się w kilku równie niedrogich produkcjach, w tym w kultowym dziś filmie o morderczych rosiczkach. Nic nie wskazywało na to, by Nicholson miał szansę przebić się do pierwszej ligi, grywał więc za minimalne pieniądze, które przepuszczał na niekończące się imprezy.
Gdzieś pośród eksperymentów z LSD, seksem i alkoholem przez 10 lat udało mu się zagrać w 19 filmach, a do tego związać z piękną blond Georgianną, porzucić ją dla Sandry Knight i spłodzić z nią córkę Jennifer. Małżeństwo z Sandrą rozpadło się w 1967 r., a alimenty dobiły go finansowo.
Myślał już o porzuceniu aktorstwa, gdy pojawiła się propozycja wystąpienia w "Easy Riderze". Film Dennisa Hoppera uznał za swą ostatnią szansę. I wykorzystał ją. Gdy świętował sukces na festiwalu w Cannes, odebrał telefon: Ethel była umierająca. Zmarła, nim zdążyła usłyszeć, że Jack został nominowany do Oscara. Zgarnął go wprawdzie ktoś inny, ale wszyscy byli zgodni: narodził się nowy talent.
"Pięć łatwych utworów" z 1970 r. przyniosło mu kolejną nominację, a także, podobno, syna z podsypywanego kokainą romansu z grającą u jego boku Susan Anspach. Nie uznał swego ojcostwa, ale na dziecko płacił. Gdy Roman Polański zaproponował mu główną rolę w"Chinatown", Jack był już niekwestionowaną gwiazdą.
"Uwielbiał wychodzić wieczorami, nie kładł się nigdy przed świtem, słuchał muzyki i palił trawkę. Zjawiał się na planie, znając tekst swój i partnerów, a jest to aktor tak wyjątkowy, że najgorszy hollywoodzki dialog brzmi w jego ustach świeżo" - chwalił go Polański.
Co nie znaczy, że zdjęcia szły gładko. Nicholson kiedyś nasikał do filiżanki partnerującej mu Faye Dunaway, ta z kolei chlusnęła jej zawartością w twarz Polańskiemu. Innym razem nie miał ochoty wyjść z przyczepy, bo oglądał mecz New York Lakers. Polański rozwalił telewizor, a Jack na znak protestu rozebrał się do naga.
W czasie kręcenia "Chinatown" na jaw wyszły tajemnice dzieciństwa Nicholsona. Przygotowujący o nim artykuł dziennikarze "Time Magazine" otrzymali list, w którym anonimowy nadawca informował, że kobieta, którą Jack uważał za matkę, jest jego babcią, a prawdziwa matka to... jego siostra June.
Autorem listu okazał się Dan Furcillo-Rose, prawdziwy ojciec Jacka, z którym 16-letnia June zaszła w ciążę, po czym oddała dziecko na wychowanie Ethel. Jack był zszokowany, ale nie chciał dać po sobie tego poznać. "Byłem zadowolony, że nie muszę do niczego wracać - w tym czasie obie już nie żyły". Jednak dołożył wszelkich starań, by rewelacje nie ukazały się w prasie.
W tym czasie spotykał się z młodszą od siebie o 14 lat aktorką Anjelicą Huston. Ich skomplikowany związek przetrwał 16 lat, w czasie których Nicholson ugruntował swoją pozycję dzięki rolom m.in. w "Locie nad kukułczym gniazdem" (dostał za nią pierwszego z trzech Oscarów) czy "Lśnieniu".
Rozstawali się kilka razy, a w 1989 r., Jack zaprosił Anjelikę na romantyczną kolację po to, by oznajmić: "Ktoś spodziewa się dziecka...". Huston już raz to słyszała (w 1981 r. Nicholsonowi urodziła się córka z romansu z modelką, Winnie Hollman), ale teraz powiedziała: dość i... dotkliwie pobiła Jacka.
Matką okazała się Rebecca Broussard, młoda aktorka, z którą Jack miał później jeszcze jedno dziecko. "W moim życiu były momenty, kiedy czułem, że kobiety nie mogą mi się oprzeć. Już tak nie jest, co bardzo mnie smuci" - zwierzył się ostatnio Nicholson. Dziś najczęściej zasypia w swym łóżku sam, oglądając filmy: jedyną miłość, której zawsze potrafił dochować wierności.
***
Zobacz więcej materiałów