Jacyków: Jestem potwornym egoistą
Stylista Tomek Jacyków tegoroczne święta Bożego Narodzenia spędzi rodzinnie, bo jak mówi, jest tradycjonalistą. Kto zrobił na nim wrażenie w mijającym roku, co sądzi o sobie samym - przeczytaj wywiad!
Bardzo jestem ciekawa, jak taki oryginał spędza tak tradycyjne święta jak Boże Narodzenie...
Tomek Jacyków: - Im bardziej tradycyjnie, tym lepiej, bardzo dbam o fundamenty. Im stabilniejszy fundament, tym to, co na tym fundamencie, może być bardziej wybujałe. Jestem tradycjonalistą. Lubię rodzinne święta: choinka, a wokół dobry nastrój i autentycznie bliscy sobie ludzie. Nie znoszę, kiedy wszyscy życzą sobie wszystkiego najlepszego, a naprawdę sobie tego nie życzą.
Kto u ciebie spotka się przy wigilijnym stole?
T.J.: - Moja mama, mój partner i pewnie jego rodzice. Jak co roku.
Koniec roku to czas podsumowań. Która gwiazda zaliczyła modową porażkę 2010?
T.J.: - Tak naprawdę to nie lubię krytykować innych. Gdy widzę wpadkę, jest mi zwyczajnie przykro. Fajnie jest otaczać się ludźmi, którzy cię przewyższają intelektualnie, finansowo, odnoszą sukcesy. Bo to cię buduje: skoro oni mogą, to ty też możesz. Kiedy zaś otaczasz się nieudacznikami i pokazujesz, jaki jesteś fantastyczny wśród tych, którzy nie dorastają ci do pięt, to nawet nie można tego nazwać próżnością. To głupota prowadząca do zguby.
W takim razie kto cię pozytywnie zaskoczył w tym roku?
T.J.: - Cały czas jestem pod wrażeniem Dody, która miała roznegliżowany wizerunek i przeszła ogromną zmianę w kierunku elementów punkowo-rockowych z nutą erotyzmu. Nagle wydarzyło się nieszczęście w postaci choroby jej narzeczonego, a ona wciąż zdumiewa. Ma nadal prowokacyjny, sensualny wizerunek, ale godny w stosunku do zaistniałych okoliczności. Fenomenalna!
A co sądzisz o zmianie stylu Edyty Górniak?
T.J.: - Nie widzę tu żadnej metamorfozy, bo metamorfoza to zmiana sposobu patrzenia na świat, a nie ubrań z bardziej krzykliwych na mniej krzykliwe. Edyta zaczęła się ubierać jak jej menadżerka, a ta nosi się jak nastolatka. Poprzednie wizerunki piosenkarki też szły w różne strony, ale w tym wszystkim nie ma Edzi w Edzi.
Jak to robisz, że gwiazdy rzadko się na ciebie obrażają, mimo że mówisz, co myślisz?
T.J.: - Ludzie, którzy mają trochę oleju w głowie, nie obrażają się za krotochwile. Tym bardziej, że oceniając innych, siebie też nie oszczędzam. Mówię o moim ciężkim zawieszeniu, o nogach jak kolumny doryckie, o tym, że choć lubię rurki, to muszę nieźle się nabiedzić, żeby moje serdelki dobrze w nich wyglądały, i że jak mi coś zwiśnie, to sobie to podciągnę. Pokazuję, jak się zmagam na siłowni, żeby nie wyglądać jak wieprz.
Zawsze mówiłeś, że wolisz sobie coś wyciąć niż ćwiczyć.
T.J.: - Samo wycięcie niczego nie zmieni. Żeby dobrze wyglądać do późnej starości, trzeba cały czas pracować nad ciałem. I wtedy do siedemdziesiątki można świrować jarząbka. Przekonałem się o tym dość późno, bo w wieku 41 lat i od roku chodzę na siłownię.
A może nagłe dbanie o siebie to objaw kryzysu wieku średniego?
T.J.: - Nie można mieć całe życie 20 lat, to byłby obłęd i nuda. Nie cieszy mnie, że fizycznie się starzeję, ale fantastycznie, że 15 lat temu mogłem spędzić 3 razy czyjeś urodziny w 3 strefach czasowych wynajętym prywatnym samolotem, a dzisiaj, że mogę siedzieć sobie więcej na kanapie, bo mi się nie chce imprezować. Fantastycznie, że się zmieniamy.
Ania Mucha twierdzi, że najseksowniejszym organem jest mózg.
T.J.: - Jestem organoleptyczny i nie zgadzam się z tym. Owszem, cenię dowcip, erudycję, inteligencję, ale z tym się przecież nie bzykamy. U kobiet jest inaczej. Chyba nie powiesz mi, że małżonkę pana Łapickiego jara sam pan Andrzej fizycznie?
Nie powiem, a ciebie jacy mężczyźni jarają?
T.J.: - Smerfy i krasnoludki, czyli niewysocy, dość krępi, na krótkich nóżkach. Przy czym mój partner życiowy jest obiektywnie bardzo przystojnym mężczyzną. Ma 186 cm wzrostu, smukłą budowę ciała.
Rzadko pokazujecie się publicznie. Dlaczego?
T.J.: - Tomek jest dość introwertyczny, nie przepada za tłumami, fleszami i nudzi się śmiertelnie na bankietach. Na imprezach służbowych towarzyszy mi więc zazwyczaj asystent. Zresztą bardzo mi pomocny, bo mam problem z rozpoznawaniem twarzy.
A może jesteś egoistą i stąd te problemy z zapamiętaniem twarzy innych?
T.J.: - Oczywiście. Jestem potwornym egoistą. Mogę wejść na własną matkę i nie poznać jej. Bardzo też ranię moich bliskich: zmieniam zdanie, łapię fochy, miewam dąsy. Bywam kapryśny i nieznośny jak mały rozwydrzony bachor, do tego trochę zdemoralizowany. Jest mi przykro z tego powodu i cierpię.
Czego ten zdemoralizowany bachor będzie życzył swoim bliskim na święta?
T.J.: - Żebyśmy wszyscy byli szczęśliwi, cokolwiek to dla każdego znaczy.
Rozmawiała: Iwona Aleksandrowska
(nr 50/51)