Jakimowicz przeprowadził "śledztwo" ws. Rafalali. Odkrył, kto chroni transseksualną celebrytkę
Jarosław Jakimowicz nie był w stanie przejść obojętnie obok afery związanej z Rafalalą i Sebastianem Fabijańskim, których nocna schadzka doprowadziła do rozpadu związku aktora z Maffashion. Gwiazdor TVP nie kryje swego oburzenia i utyskuje na praktyki transseksualnej celebrytki. Obecny gwiazdor TVP zapomniał, że sam ma sporo za uszami?
Spotkanie Rafalali i Sebastiana Fabijańskiego wywołało w mediach spore poruszenie. Transseksualna celebrytka nagrała bowiem ich tajemnicze spotkanie w środku nocy.
Początkowo aktor tłumaczył, że to akcja promocyjna jego nowego filmu, ale twórcy "Innych ludzi" szybko temu zaprzeczyli.
W końcu okazało się, że spotkanie było całkiem prywatne. W wywiadzie dla Pudelka Sebastian twierdził jednak, że nic z tego nie pamięta, bo zażył narkotyki.
Potem okazało się, że rozpadł się jego związek z matką jego synka. Czy Maffashion nie mogła znieść, że ukochany trafił do alkowy Rafalali?
Sprawa jest dość skomplikowana, bo na to wszystko włączyła się pewna kobieta, która z kolei oznajmiła, że szafiarka nie jest wcale taka święta i wdała się w romans z jej chłopakiem. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
Afera mocno zaciekawiła także Jarka Jakimowicza. Gwiazdor TVP zamieścił na Instagramie mocny wpis, w którym nie zostawia na Rafalali suchej nitki.
"Komu wy robicie reklamę? Komu na tym zależy? Ten dewiant sam przyznaje, że świadcząc swoje usługi /ogłoszenia można znaleźć w necie/ nagrywa swoich klientów. Zapytany dlaczego? Sam nie wie. Ja wiem. Nie interesują mnie, jakie kto ma preferencje. Chodzi mi o szczerość i uczciwość." - zaczął swój wpis Jarek.
Potem zaczął zastanawiać się, dlaczego transseksualistka czuje się tak bezkarnie. Z jego "śledztwa" wyszło, że prawdopodobnie "ma haki" na jakiegoś "polityka lub prezydenta miasta".
Fabijańskiego poradził, aby ten wyznał całą prawdę i doprowadził do ukarania Rafalali, bo może wtedy uchroni to kolejnych jej gości.
Na koniec postanowił zaatakować TVN i Sekielskiego...
"Gdyby był film to na 100 procent w TVN, na 100 procent powstałby na bazie reportażu Sekielskiego. (...) Takie środowisko, światowe" - zżymał się Jarek.
Cóż, trzeba przyznać, że tak surowa krytyka działań Rafalali w ustach akurat Jakimowicza brzmi dość zabawnie. Czyżby aktor zapomniał już, co pisał w swojej autobiograficznej książce "Życie to film"?
W tym wielkim "dziele" możemy przeczytać, że w przeszłości aktor okradał sklepy. Pewnego razu, gdy stał na czatach, dostrzegł ekspedientkę, która chciała im przeszkodzić w rabunku. Co zrobił Jarek?
Wcisnął gaz, ale "ekspedientka uskoczyła w krzaki – tylko jej białe chodaki zostały na drodze" - relacjonował.
Potem przerzucił się na nielegalny handel i to czym...
"Jeździliśmy do Niemiec, sprowadzając broń gazową przerobioną na ostrą" - chwalił się.
Najbardziej szokujące przyszło jednak później. Jarek miał bowiem okazję, by kupić sobie Tajkę za 2 tysiące marek.
"W mojej głowie pojawiła się myśl, że odtąd będę miał dziewczynę, z którą będę żył, dla której będę pracował i którą się będę opiekował. Będę w związku, ustatkuję się" - pisał.
Okazało się, że zamiast dorosłej prostytutki, postawiono przed nim 12-latkę. Jarek mocno się zdziwił, zaczął się zastanawiać, co miałby z nią zrobić, "do jakiej szkoły wysłać?".
Ostatecznie zostawił dziewczynkę w rękach handlarza. Najmocniej ucieszyło go jednak to, że "odzyskał włożone pieniądze".
Czy to rzeczywiście najlepsze rekomendacje do tego, by ciskać gromy na Rafalalę, która przecież nie zmusza dorosłych mężczyzn, by korzystali z jej usług. Sami walą do niej drzwiami i oknami...
Zobacz także:
SEBALALA GATE: Fabijański nie wytrzymuje i grozi fanom na Instagramie? Wszystko przez Rafalalę
Rafalala "ujawnia prawdę" Maffashion. Ona też zdradzała!? "Gra męczennicę i niczego nie komentuje"