Jakub Wolny nigdy o tym nie mówił. Niewielu zna prawdę o skoczku narciarskim
Jakub Wolny (25 l.) rzadko wypowiada się na temat życia prywatnego. Ostatnio zrobił wyjątek i… zdradził datę swojego ślubu! Przy okazji wyjawił, jak od kuchni wyglądają obecnie skoki narciarskie. Stresująca kontrola sprzętu, testy na koronawirusa to codzienność zawodników.
Zawodnik pochodzący z Bielska-Białej swoją przygodę ze skokami narciarskimi rozpoczął w 2002 roku. Na debiut w Pucharze Świata czekał 12 lat. Niedługo później zwyciężył w konkursie skoków narciarskich na Mistrzostwach Świata Juniorów. Zdobył też złoty medal w konkursie drużynowym.
Kilka miesięcy po tym nastąpił dramatyczny moment w jego karierze. Podczas kwalifikacji do konkursu LGP w Klingenthal zaliczył fatalny w skutkach upadek. Naderwał więzadło krzyżowe, a przez powikłania po kontuzji na skocznię wrócił dopiero przeszło rok później.
Najlepszy czas w jego karierze przypadł na sezon 2018/2019, kiedy to dwa razy zajmował pozycje w pierwszej dziesiątce. Było to po skokach na skoczniach mamucich. Sam Kuba nie kryje, że to właśnie na nich występuje mu się najlepiej. Choć był moment, że "mamuty" go przerażały.
Kiedyś, podczas rozmowy na profilu na Instagramie TVP Sport, przyznał, że swego czasu chciał nawet wycofać się z belki startowej.
"Miałem takie momenty. Pierwszy skok na mamucie. Naprawdę widok z góry jest przerażający. Gdy już ruszyłem, to wszystko zadziałało automatycznie" - zdradził.
Zresztą nie były to jego jedyne trudne doświadczenia na skoczni. Największe nerwy przeżył podczas pierwszego sezonu w Pucharze Świata.
"Stresowałem się bardzo wtedy, nie byłem obyty z tym, co się dzieje. Starałem się dużo koncentrować, wyciszyć. Na każdego działa co innego" - opowiadał.
O życiu zawodowym Jakuba wiadomo całkiem sporo. Jednak mało kto wie, jaki Wolny jest prywatnie. Okazuje się, że skoczek to wielki fan pizzy, "Incepcji" i "Wilka z Wall Street", FC Barcelony oraz Formuły 1. Wolny czas spędza na oglądaniu sportów motorowych, graniu w gry i czytaniu książek.
Wyjątkowe miejsce w życiu Kuby zajmuje jego dziewczyna. On sam niechętnie wypowiada się na temat sfery uczuciowej, ale od czasu do czasu robi wyjątki.
"Fanki nie mogą się łudzić (śmiech). Mam dziewczynę (...) Będzie wesele, choć na razie nie wiadomo, bo wiemy jaka jest sytuacja. Zatem wesele może nie w tym roku, ale będzie. Cieszę się z tej sytuacji, że wiem na czym stoję" - wyjawił w kwietniu zeszłego roku.
Ostatnio uchylił rąbka tajemnicy w sprawie daty ślubu.
"Wesele jest zaplanowane. Mam nadzieję, że pandemia nic nie naruszy. 11 czerwca 2022 roku" - powiedział w rozmowie z Kanałem Sportowym.
Przy okazji wyjawił też, jak wyglądają skoki narciarskie od kuchni. Mówił m.in. o stresie, jaki niesie za sobą kontrola kombinezonów i sprzętu. Jej niepomyślne wyniki skutkują dyskwalifikacją.
"Ja się zawsze stresuję" - powiedział i dodał, że skoczkowie przechodzą dwie kontrole: jedną u góry, przed startem, a drugą na dole, już po oddaniu skoku.
Zdradził, że więcej nerwów kosztuje go ta druga.
"Zawsze jest stres, bo wiadomo, każdy ma uszyty ten kombinezon na limicie, żeby był jak najlepszy, ale żeby był przepisowy. Najbardziej newralgiczne miejsce jest na brzuchu, gdzie jest ten pasek, który musi wynosić dokładnie tyle samo, co obwód ciała. A mniej się czegoś wypije czy trochę mniej zje i ten obwód automatycznie się zmniejsza. Za to najczęściej są dyskwalifikacje" - stwierdził.
Teraz doszedł kolejny stresogenny czynnik: testy na obecność koronawirusa. Poddawani są im wszyscy zawodnicy biorący udział w zawodach.
"Tych testów mamy już tyle robione, że już się do tego człowiek przyzwyczaił" - tłumaczył Jakub.
On i wszyscy inni sportowcy trzymają kciuki, aby sytuacja się poprawiła. I żeby rutynowe testy na COVID-19 jak najszybciej nie były już konieczne i należały do przeszłości...
***
Zobacz więcej materiałów wideo: