Jan Englert: jego siostry spotkał tragiczny los. Zmarły niedługo po urodzeniu
Jan Englert (73 l.) wychowywał się w kulcie Powstania Warszawskiego, choć jego rodzinę dotknęła w tym czasie straszna tragedia. Jego malutkie siostry umierały w cierpieniu. Warunki były takie, że nic nie można było zrobić!
Tradycje patriotyczne u Jana Englerta są obecne od czasów powstań pod zaborami. Po drugiej wojnie dziadek i ojciec oprowadzali go jako małego chłopca po ruinach Warszawy i opowiadali o walkach w czasie Powstania.
- Chodziłem po gruzach Starego Miasta i czułem żal do Boga, że urodziłem się za późno, by bohatersko zginąć za ojczyznę - wspomina.
Kiedy w stolicy wybuchł zryw niepodległościowy, aktor miał zaledwie roczek. Jednak cała rodzina Englerta była zaangażowana w działalność konspiracyjną. Babcia od strony mamy była sanitariuszką, dziadek służył w pomocy cywilnej, a działania jego taty Andrzeja do dziś pozostają tajemnicą. W czasie okupacji pracował w hotelu Bristol, w recepcji.
- Na jego pogrzebie podszedł do mnie obcy człowiek: "Czy pan wie, że pana ojciec kupił od Niemców dwie ciężarówki broni dla AK?". W swoim czasie tatą interesowały się służby, po wojnie trzy razy siedział w więzieniu - wspomina aktor.
Matkę zapamiętał jako silną, skromną osobę. Dla syna była bohaterką.
- Kiedy wybuchła wojna, była w gimnazjum. W czasie okupacji wyszła za mąż. Dopóki była z tatą, nie zrobiła matury. Dopiero, kiedy rodzice się rozwiedli, samotnie wychowując mnie i brata, zdała maturę i skończyła studia. Pamiętam stukot maszyny po nocach. Brała prace zlecone, żeby zarobić na nasze utrzymanie. Nigdy już nie wyszła za mąż, choć, kiedy została sama, była zaledwie 31-latką. Miała nieprawdopodobne poczucie obowiązku i żadnej tolerancji dla niegodziwości - opowiada.
Podczas Powstania Barbara Englert bardzo przeżyła stratę córeczek. Bliźniaczki, siostry aktora, przyszły na świat w przeddzień zrywu, ostatniego dnia lipca 1944 roku. Zmarły trzy tygodnie później z wycieńczenia.
- Dla mojej mamy Powstanie było tak ogromną traumą, że w ogóle nie chciała na ten temat rozmawiać - wspomina.
Jan mówi o nim często. Córkę Helenę (16 l.), tak jak kiedyś jego, oprowadza po Warszawie, opowiadając bolesną historię stolicy.