Reklama
Reklama

Jan Englert ma wiele zmartwień. Kryzys gospodarczy daje mu się we znaki

Jan Englert (79 l.) martwi się o córkę, Helenę, która zdecydowała się studiować w warszawskiej Akademii Teatralnej, a także o Teatr Narodowy, którego jest dyrektorem. Wszystkie problemy aktora mają tę samą przyczynę, a jest nią kryzys ekonomiczny.

Jan Englerti jego żona Beata Ścibakówna są rodzicami jedynaczki, Heleny. Pojawiła się w życiu swojego taty dość późno, gdy dobiegał sześćdziesiątki. Dlatego aktor z humorem nazywa siebie jej „ojcodziadkiem”. 

Okazało się, że bycie dzieckiem dyrektora Teatru Narodowego ma swoje plusy. Kiedy zamarzyła się jej kariera aktorska, szybko znalazła się dla niej rola w „Układzie zamkniętym”, w którym grała jej mama. Z kolei w serialu „Diagnoza” Helena zagrała… córkę swojego ojca, czyli Oliwiera Krynickiego, granego przez Jana Englerta.

Reklama

Kiedy zapragnęła studiować aktorstwo,  rodzice zafundowali jej studia w nowojorskiej Tisch School of the Arts, prestiżowej uczelni, na której studiowali między innymi Woody Allen, Martin Scorsese i Adam Sandler. 

Kłopoty i zmartwienia Jana Englerta

I kiedy wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, zaczęła się pandemia i Helena utknęła w Warszawie. Rok skończyła zdalnie, po czym przeniosła się do warszawskiej Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza. Jednak już wiadomo, że w tym przypadku też skończy się nauką zdalną, chociaż z innego powodu. 

Rektor Wojciech Malajkat podliczył rachunki i wyszło mu, że uczelni nie stać na ogrzanie i oświetlenie budynku w sezonie zimowym, a Ministerstwo Kultury odmawia wsparcia. Jak wyjaśnił Malajkat:

"Zaplanowaliśmy na razie dwumiesięczny okres zdalny, na te najzimniejsze i najciemniejsze miesiące". 

Englert jest  ponoć daleki od entuzjazmu. Jak ujawnia jego znajomy w rozmowie z tygodnikiem „Na żywo”:

"Jan uważa, że to stracony czas, ale nic nie może zrobić. W swojej córce widzi potencjał. Był pod wrażeniem jej roli w serialu „Diagnoza”. Już wtedy wiedział, że Helena będzie aktorką". 

Kryzys nie ominął Teatru Narodowego, którego Englert jest dyrektorem. Wykruszyła się ekipa techniczna, obecnie brakuje montażysty dekoracji, charakteryzatorek i garderobianych. Jak ujawnia informator tygodnika „Na żywo”:

"Te braki kadrowe to trudny temat. Krótko mówiąc: nie ma ludzi do pracy. A jeśli już się ktoś znajdzie, to oczekiwania finansowe znacznie przewyższają kompetencje. Ciężko jest kogoś znaleźć. Szczególnie garderobianych, których główną cechą powinna być dyskrecja. Aktorzy chcą pracować z zaufanymi osobami, a dzisiaj to prawie niemożliwe. Wszyscy robią zdjęcia, nagrywają, trzeba bardzo uważać". 

W trudnych chwilach Englerta wspiera żona, Beata Ścibakówna, też zresztą związana zawodowo z Teatrem Narodowym. Jak ujawnia źródło tabloidu:

"Jan bardzo to wszystko przeżywa, a to sprawia, że Beata martwi się o niego, o jego zdrowie. Chciałaby mu zaoszczędzić kłopotów, ale wie, że to nierealne. Wspiera go na każdym kroku, by ma świadomość, że nie został z tym wszystkim sam”. 

Zobacz też:

Beata Ścibakówna i Jan Englert są małżeństwem już od 27 lat!

Helena Englert zaskakuje nowym wizerunkiem. Tak wystroiła się do teatru z ojcem!

Jan Englert i Beata Ścibakówna relaksują się na plaży w Juracie

***

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Jan Englert | Beata Ścibakówna | Helena Englert
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy