Jan Englert pożegnał się z teatrem. "Próbuję podzielić się tym z innymi i koniec"
Jan Englert wczoraj 12 kwietnia 2025 roku pożegnał się funkcją dyrektora teatru, którą piastował od 2003 roku. Aktor i reżyser postanowił na zakończenie swojej pracy przygotować sztukę Szekspira, a do współpracy zaprosił córkę Helenę i żonę Beatę Ścibakównę.
Jan Englert jest jednym z najpopularniejszych polskich aktorów. Jego kariera zawodowa jest imponująca. W ciągu 60 lat (aktor debiutował w 1964 roku zaraz po ukończeniu warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza) Englert zagrał ponad 150 ról teatralnych, ponad 100 ról filmowych i ponad 200 ról telewizyjnych. Wyreżyserował też ponad 30 spektakli teatralnych i 35 spektakli Teatru Telewizji. Zwieńczeniem jego pracy jako dyrektora teatru jest "Hamlet" Szekspira, który miał premierę 12 kwietnia 2025 na deskach Teatru Narodowego.
O spektaklu zrobiło się głośno, gdyż Jan Englert powierzył jedną z ról swojej córce Helenie Englert. To wzbudziło sporo kontrowersji, gdyż teatr, którym kieruje aktor nie jest jego własnością, a placówką ministerialną, z kolei Helena nigdy nie była zatrudniona w tym właśnie teatrze. Młoda aktorka odniosła się do tego tematu. Przyznała, że przez lata unikała współpracy z ojcem, by nie dawać powodów do oskarżeń o nepotyzm. Dlaczego zatem przyjęła rolę tym razem?
"Zdaję sobie sprawę, że to jest bardzo ryzykowne zagranie. Po pierwsze nigdy wcześniej, a padały takie propozycje nie tylko ze strony taty, ale różnych reżyserów, którzy chcieli pracować w Narodowym, żeby mnie zatrudnić. Ja się nigdy na to nie zgadzałam właśnie po to, żeby nie wywiązała się z tego taka małostkowa afera, jak ta która dzieje się teraz" - mówiła w rozmowie z Marcinem Mellerem.
Reporter "halo tu polsat" udał się na premierę "Hamleta" w reżyserii Jana Englerta i próbował podpytać mistrza o interpretację sztuki i dowiedzieć się, co chciał przekazać młodemu pokoleniu swoim ostatnim dziełem.
"Próbuję pokazać wrażliwego młodego człowieka właśnie z pokolenia dwudziestolatków, który wchodzi w świat całkowicie zepsuty. Notabene u Szekspira przegrywa. Ale może ci, co będą oglądali, jakieś wyciągną z tego wnioski" - mówi o swoim "Hamlecie" Englert.
Zapytany przez Maksa Behra, co jest ważne w tej sztuce aktor zapewnia, że każdy możne znaleźć własną interpretację tekstu Szekspira.
"Słynne hamletowskie 'być albo nie być' jest bardzo ważne. Ale ja bym dołożył - jak być, a jak nie być" - odpowiada.
Reporter "halo tu polsat" zapytał Englerta, dlaczego wybrał na zakończenie swojej pracy w teatrze właśnie "Hamleta". Co ta sztuka dla niego znaczy? Czy ma być jakimś przesłaniem dla młodych ludzi?
"Pytanie, dlaczego reżyser robi 'Hamleta", to jest banalne pytanie. Nie ma lepszego utworu. Koniec" - urywa szybko Jan Englert.
"Tworzenie zawsze jest radością. Rzeczywiście, świadomość tego, że ma się swoje lata, że się kończy jakiś okres w swoim życiu. Ale ja tutaj takich przysiadów ani klękań żadnych nie czuję specjalnych. To wy mnie namawiacie, żebym tutaj powiedział, że coś nadzwyczajnego w moim życiu się wydarzyło. Nie, nic się nie wydarzyło nadzwyczajnego. To, co umiem, to, czego nauczyłem się, próbuję, w najbardziej możliwy z rzetelnych sposobów, podzielić się tym z innymi i koniec. I to jest właściwie wszystko. To powinno kończyć rozmowę o moim życiu artystycznym. Mam frajdę, bo zostawiłem po sobie coś, co być może się komuś przyda" - mówi reżyser o swoim ostatnim spektaklu.
Aktor na koniec namawia, by samemu interpretować sztukę, a nie szukać łatwych odpowiedzi. Ważna jego zdaniem jest empatia i otwarcie na drugiego człowieka.
"Namawiam innych do empatii, więcej deklaracji już nie złożę. Trzeba po prostu dobrze i uczciwie pracować i poprawiać siebie samego, a nie iść na skróty. Trzeba dostrzec innych ludzi. Łatwo powiedzieć, ale trudniej zrobić. (...) W życiu artystycznym nie ma szuflad i półek (trzeba) interpretować, a nie pytać i szukać prostej odpowiedzi" - podsumowuje Jan Englert.
Zobacz też:
Ścibakówna do tej pory trzymała język za zębami. A teraz takie słowa
Nie cichnie afera wokół Englerta i jego córki. Tak się tłumaczy
Jan Englert bez złudzeń o późnym ojcostwie i relacji z Heleną. "Nie mam wyboru"