Jan Englert wyznał gorzką prawdę byciu rodzicem. "Moje dzieci nie miały ojca"
Jan Englert od dekad jest jedną z najbarwniejszych postaci polskiego kina i teatru. Duże zainteresowanie mediów budzi nie tylko jego artystyczna kariera, ale także życie osobiste. W jednym z najnowszych wywiadów 81-latek otworzył się na temat bycia ojcem. W szczerych słowach przyznał, że nie do końca sprawdził się w tej trudnej roli.
Jan Englert wzbudza w ostatnim czasie wyjątkowo duże zainteresowanie w mediach. Stało się tak nie tylko za sprawą tego, że 81-letni aktor i reżyser po ponad dwóch dekadach odchodzi ze stanowiska dyrektora Teatru Narodowego.
W związku z ostatnim spektaklem cenionego artysty wybuchła głośna afera. Wszystko dlatego, że w swojej nowej interpretacji "Hamleta" w głównych rolach twórca obsadził swoją małżonkę, a także córkę.
Wiadomość o zaangażowaniu do przedstawienia Beaty Ścibakówny i Heleny Englert odbiła się w środowisku artystycznym szerokim echem.
Spore emocje wywołał oskarżycielski tekst Małgorzaty Maciejewskiej w "Notatniku Teatralnym". W krajowych mediach zawrzało, a internauci przyłączyli się do stawiania 81-latkowi zarzutów o nepotyzm.
Głos zabrali także pozostali przedstawiciele rodzimego show-biznesu, w tym Justyna Sieńczyłło, Barbara Kurdej-Szatan, Joanna Kurowska czy Marcin Meller.
Od tamtego czasu gwiazdor kina udzielił kilku wywiadów, w których niechętnie odnosił się do skandalu, ale poruszył wiele kwestii dotyczących jego życia zawodowego i prywatnego.
W jednej z rozmów otworzył się na temat bycia ojcem i w gorzkich słowach przyznał, że z perspektywy czasu uważa, że nie do końca wywiązał się z tej wymagającej roli.
"Ten czas młodości, ojcostwo młodego człowieka, który jest na fali wznoszącej jeszcze... Jednak nie poświęcałem tyle czasu. Zajmowałem się sobą. Jeśli byłem egoistą, to wtedy, kiedy budowałem siebie" - wyznał w rozmowie z Piotrem Jaconiem na antenie TVN24.
"Myślę teraz bardzo często o tym, że moje dzieci - dorosłe już w tej chwili - nie miały takiego ojca, jakiego mieć powinny" - dodał.
Zaangażowanie w pracę aktora negatywnie odbiło się nie tylko na kontaktach z dziećmi, ale także na relacjach ze znajomymi.
"Mam wielu dobrych znajomych, ale nie wiem, czy mam czyjąś prawdziwą przyjaźń. To jest moja wina, bo satysfakcję znajdowałem w byciu kierownikiem, a w takim układzie ciężko o przyjaźń" - dodał Jan Englert.
Odejście z prestiżowego stanowiska dyrektora Teatru Narodowego nie oznacza jednak, że 81-latek osiądzie na laurach. Wciąż ma zamiar spełniać się jako pedagog.
"Od jesieni po raz pierwszy nie będę miał żadnej funkcji. Na razie tylko udaję, że odchodzę" - tłumaczył.
"Jeśli pozwoli mi na to zdrowie, to przede wszystkim będę uczył. Uważam, że to jest największy sens w moim życiu" - podsumował reżyser w studiu TVN24.
Zobacz też:
Beata Ścibakówna wyjawiła o spektaklu Jana Englerta. "Była niepisana umowa"
Jan Englert i Ścibakówna wprost o konsekwencjach afery wokół spektaklu. Tak na tym wyszli