Jan Jakub Kolski przerywa milczenie po tragedii. "To była egzekucja. Zabrali nam wszystko!"
Wypadek Grażyny Błęckiej-Kolskiej (52 l.), w którym zginęła 23-letnia Zuzanna, córka aktorki i Jana Jakuba Kolskiego (58 l.), był przez kilka dni na tapecie tabloidów. Reżyser ma żal, że kolorowe gazety nie pozwoliły mu w spokoju pożegnać ukochanego dziecka.
"Znana aktorka zabiła córkę w wypadku samochodowym", "Śmierć córki dobije aktorkę", "Nie przyszła na mszę za córkę", "Szykuje grób dla córki" - krzyczały nagłówki jednego z popularnych dzienników tuż po tragedii.
Paparazzi nie odstępowali Jana Jakuba Kolskiego na krok, jeżdżąc za nim i śledząc nawet na cmentarzu czy w zakładzie pogrzebowym, gdzie załatwiał formalności związane z pochówkiem córki. Reżyser był świeżo po operacji kręgosłupa, dotknięty tragedią, w szoku.
Jak mówi tygodnikowi "Polityka", "to była egzekucja". Fotoreporterzy zachowywali się jak hieny, nie szanując jego dramatu i wchodząc z butami w życie prywatne.
"Zabrali nam wszystko, co się należy człowiekowi w takich dniach: godność, prywatność, intymność, żałobę. Wszystko. Ale najbardziej nienawidzę ich za to, że nie pozwolili mi spokojnie pożegnać mojego dziecka" - żali się na łamach "Polityki".
Dodaje, że "dwóch chłystków w spodenkach i klapkach" podczas pogrzebu weszło nawet do kościoła, by sfotografować jego łzy. Na publikację zdjęć nie wyraził jednak zgody ksiądz.
Osaczony i "przeraźliwie bezradny jak nigdy wcześniej w życiu" poczuł się na cmentarzu.
"Dotknęła nas niewyobrażalna tragedia, a oni zamienili ją w piekło; dranie z tabloidów i ich czytelnicy. Bo to była kooperacja wybudowana na naszym cierpieniu. Z jednej strony właściciele kloaki, z drugiej miłośnicy kąpieli w gazetowym gównie" - zżyma się.
Gdy podszedł do jednego z fotoreporterów, by spojrzeć mu w twarz i zapytać, dlaczego to robi, ten odpowiedział, że "nawet na pogrzebie własnej matki robił zdjęcia".
Kolski podkreśla, że nie ma siły, by obronić się przed tą agresją. Traci poczucie własnej wartości i szacunek do siebie. "Ulegam, poddaję się tej napaści" - kończy ze smutkiem.