Jan Kliment płacze na wizji! Opowiedział o swoim sparaliżowanym bracie!
Czeski tancerz bardzo chciał zwyciężyć w "Tańcu z gwiazdami", by pomóc częściowo sparaliżowanemu po wypadku bratu. Wcale nie chodziło o pieniądze!
Żegnając się z "Tańcem z gwiazdami" Jan Kliment (41 l.) miał łzy w oczach. Nie chodziło jednak o smutek ambitnego tancerza po porażce. Czech zdobył się na osobiste wyznanie przed kamerami, że jego młodszy brat Milan niedawno miał poważny wypadek i jest przykuty do wózka inwalidzkiego.
"Powiedziałem sobie, że jeśli wygram tę edycję programu, to on wstanie z wózka" - powiedział płacząc.
Jan Kliment opowiedział "Twojemu Imperium" o tym, jak doszło do tragicznego wypadku. "Brat jak zwykle skakał do rzeki na główkę. Dwa razy mu się udało, ale za trzecim uderzył głową w dno. Od tej pory jest sparaliżowany".
Tancerz bardzo to przeżywa. Wyznaje, że młodszego o sześć lat brata, z zawodu górnika, traktuje trochę jak syna, tym bardziej, że ojca już stracili. "Nas jest trzech braci" - mówi. "Milan jest najmłodszy. Zawsze musiałem na niego uważać, wszystkiego go uczyłem i pilnowałem, bo jak ja lubił wszelkie wariactwa".
Teraz Milan walczy o powrót do zdrowia. "Moje występy w 'Tańcu z gwiazdami' motywowały go. To bardzo ważne, by dużo ćwiczył" - mówi Jan Kliment.
"Gdy przeszedłem do kolejnego etapu programu, chwaliłem się tym, a on odpowiadał, że właśnie zaczął ruszać lewą ręką".
Tancerz bał się, że po jego odpadnięciu z programu brat straci motywację. "Nie chodziło o pieniądze, bo te zawsze się znajdą, lecz o to, by nie zwątpił" - podkreśla.
To się na szczęście nie stało. "Dużo rozmawiamy. Ten wypadek był straszny, ale scalił naszą rodzinę" - mówi Kliment.