Jan Lubomirski-Lanckoroński: Kim tak naprawdę jest polski książę?
Losy brytyjskiej rodziny królewskiej wzbudzają ogromne zainteresowanie na całym świecie, a nieustanne zwroty akcji tę uwagę skutecznie podtrzymują. Ostatnie miesiące to prawdziwa karuzela medialna z udziałem royalsów i nie ma dnia, aby nie natknąć się na kolejną publikację na ten temat. Nic więc dziwnego, że w tym królewskim blasku próbują ogrzać się też ci, którzy na co dzień nie mogą liczyć na tyle atencji. Czytamy więc o refleksjach "osób związanych z dworem" czy "przyjaciółce księżnej", które skrupulatnie zamieszczają brytyjskie i amerykańskie media. Doczekaliśmy się też i królewskiego komentatora w Polsce, a raczej - książęcego. Swoisty medialny comeback zaliczył bowiem książę Jan Lubomirski-Lanckoroński, który ochoczo opowiada w telewizji o wielkim świecie, którego czuje się częścią. Jak do tego doszło i kim jest polski książę?
Opinia publiczna i kolumny towarzyskie poznały go w 2001, gdy ożenił się z Dominiką Kulczyk. Mariaż arystokracji i wielkich pieniędzy przyciągał ciekawskich, ale para, która wzięła cichy ślub w Wenecji, nie była początkowo zainteresowana brylowaniem w mediach.
Z czasem to się oczywiście zmieniło, a Lubomirski i Kulczyk coraz chętniej pojawiali się na branżowych imprezach i pozowali fotoreporterom.
Sama Dominika zaś pozwalała sobie na romantyczne wspominki o początkach ich znajomości na łamach magazynów.
Lubomirski raczej niechętnie pozował na romantyka, za którego miała go żona i wolał pielęgnować wizerunek playboya... na łamach "Playboya", gdzie chwalił się, że przed ustatkowaniem otaczał go wianuszek kobiet.
A pochodzenie Lubomirskiego rzeczywiście może robić wrażenie. Jak czytamy w jego notce biograficznej, pochodzi z polskiego rodu książąt Lubomirskich herbu Szreniawa bez krzyża. Jego majątek szacuje się na 400 milionów złotych i regularnie ląduje w zestawieniach najbogatszych Polaków.
Nie zawsze był jednak milionerem - swoje biznesowe zapędy zaczął realizować, gdy rodzina Lubomirskich odzyskała prawo do zarządzania krakowskimi kamienicami zakupionymi w drugiej połowie XIX wieku przez jego prapradziadka, a ojciec Jana powierzył mu zarządzanie nieruchomościami.
Kolejnym biznesem był... bar "Sandwich Express" założony wspólnie z przyjacielem w Poznaniu, w którym młody arystokrata sam przygotowywał kanapki. Potem przyszedł czas na kawiarnie, sprzedaż ich, gra na giełdzie i zakup kolejnych nieruchomości. Tak się robi w Polsce miliony.
Równie imponujące jest wykształcenie Jana. Ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim, po których został radcą prawnym i to podobno niezwykle cenionym. Naukę kontynuował w London School of Economics oraz University of Navarra w Barcelonie we współpracy z Uniwersytetem Harvarda, gdzie ukończył Advanced Management Program.
Kształcił się również w zawodzie doradcy i maklera giełdowego oraz zarządcy nieruchomości, co wyjaśniałoby jego dokonała rękę do interesów. Mówi płynnie w aż 5 językach: niemieckim, angielskim, włoskim, francuskim i rosyjskim. Poza działalnością typowo biznesową, jest m.in. prezesem Fundacji Książąt Lubomirskich. W 2018 ukazała się jego trzytomowa publikacja "Lubomirscy Książęta Polscy", w której zostali opisanie wszyscy członkowie słynnego rodu wraz z archiwalnymi fotografiami.
Nieprzerwanym pasmem sukcesów nie było za to życie prywatne Lubomirskiego. Wspomniane wyżej małżeństwo z Dominiką Kulczyk nie przetrwało, choć zdaje się, że para wychowująca wspólnie dwójkę dzieci (Jeremiego i Weronikę) robiła wszystko, aby tak się nie stało. W 2011 odnowiła nawet przysięgę małżeńską, po czym przyszedł czas na intensywne bywanie na salonach. Niestety, jesienią 2013 poinformowano, że małżeństwo zdecydowało się na rozwód.
Portale plotkarskie interesował oczywiście podział ogromnego majątku, ale szczegóły finansowe rozstania nigdy nie ujrzały światła dziennego. Nieoczekiwanie (a może właśnie zgodnie z oczekiwaniami?) świeżo upieczony rozwodnik został najbardziej rozchwytywanym kawalerem w show-biznesie, a kolorowe magazyny przez kilka tygodni żyły jego domniemanym romansem z celebrytką Omeną Mensah. Żadne z nich nie potwierdziło nigdy tych plotek, choć seksownej celebrytce to skojarzenie chyba nie przeszkadzało.
W kolejnych latach media rozrywkowe nieco o księciu zapomniały, choć czasami pojawiały się na jego temat pojedyncze publikacje, jak choćby zdjęcia paparazzi, na których rozkoszuje się jazdą czarnym Ferrari za blisko milion złotych. W 2018 ogłosił nieoczekiwanie w magazynie "Wprost", że jest zakochany, a na okładce wystąpił z nową ukochaną i... mieczem. Wybranką księcia okazała się hrabianka Helena Mańkowska. Co ciekawe, okazało się, że para jest spokrewniona.
Zakochani planowali huczne wesele na kilkaset osób, ale pandemia pokrzyżowała te plany i ostatecznie pobrali się podczas skromnej uroczystości w Krakowie w sierpniu 2020. Towarzyszyła im garstka najbliższych, ale nie brakowało "królewskich" akcentów - para przyjechała do kościoła białą karetą, a ślubu udzielił im prezydent miasta, Jacek Majchrowski. Zdjęcia z ceremonii obiegły portale show-biznesowe, które dość żartobliwie określiły ślub jako "polskie Royal Wedding".
Dla internautów była to być może okazja do żartów, ale arystokratyczne zwyczaje małżeństwa są przez nich traktowane niezwykle poważnie. Fani brytyjskiej rodziny królewskiej kojarzą z pewnością oficjalne komunikaty prasowe wydawane przez Pałac Buckingham. Na podobny krok zdecydowali się również Jan i Helena, gdy chcieli ogłosić narodziny ich pierwszego dziecka w październiku zeszłego roku. Na profilu The Princes Lubomirski Foundation na Instagramie ukazała się oficjalna notka informująca o przyjściu na świat córki, Elżbiety. Jesteśmy pod wrażeniem!
Ostatnie miesiące to również wzmożona aktywność księcia w mediach, a szczególnie w telewizji. Lubomirski jest regularnym gościem m.in. "Pytania na śniadanie", gdzie m.in. przybliżył widzom noworoczne zwyczaje i tradycje. Zawirowania wokół brytyjskiej rodziny królewskiej pozwoliły mu też zostać ekspertem TVN24 i trzeba przyznać, że jego wypowiedzi i ich styl narobiły niezłego zamieszania. Po wywiadzie Meghan i Harry’ego, który przeprowadziła z nimi Oprah Winfrey, polski książę postanowił poddać w wątpliwość ich słowa.
Nie omieszkał też oczywiście pochwalić się, że miał okazję spotkać się z królową Elżbietą II i - jakby od niechcenia i przypadkiem - wspomnieć o regularnej korespondencji z księżną Camillą. To pozwoliło mu nawet odnieść się do zarzutów rasizmu w rodzinie królewskiej. Meghan wyznała bowiem, że jej niektórzy członkowie byli zaniepokojeni kolorem skóry przyszłego prawnuczka królowej.
Lubomirskiego nie mogło oczywiście zabraknąć przy okazji wspomnień o księciu Filipie. Choć arystokrata nigdy nie zdradził, czy spotkał się z mężem Elżbiety II, po jego wypowiedziach można odnieść wrażenie, że była to głęboka i bliska znajomość.
To jednak nie koniec. Lubiący powoływanie się na swoje konszachty z rodziną królewską książę ogłosił nieoczekiwanie na antenie "Pytania na śniadanie", że... rodzina jego żony jest spokrewniona z księciem Filipem.
Komentarze Lubomirskiego wywołały rozbawienie wielu internautów, ale być może nie doceniamy po prostu lokalnej arystokracji i jesteśmy zbyt wpatrzeni w brytyjskich royalsów? A może po prostu wypowiedzi polskiego księcia są często zbyt pretensjonalne i noszą znamiona zwykłych przechwałek? Jedno jest pewne - o Janie Lubomirskim-Lanckorońskim usłyszymy pewnie jeszcze nie raz, nie dwa.
W końcu kto inny mógłby poinformować polskie społeczeństwo o prawdziwym stanie monarchii rządzonej przez Elżbietą II?