Jan Młynarski: Chcę być lepszym ojcem!
Dziś Jan Młynarski (38 l.) przyznaje, że więcej rozumie. Próbuje wybaczyć ojcu, że zaniedbywał go w dzieciństwie. Nie chce popełnić tych błędów w stosunku do swoich córek.
Relacja ojca i syna nigdy nie była łatwa. Dziś Jan Młynarski sam jest tatą dwóch córeczek. Czy dzięki temu inaczej patrzy na Wojciecha Młynarskiego (†75) i zapomniał o tym wszystkim, co złe?
"Na pewno więcej rozumiem. Wybaczanie jest trudne, ale niezbędne, by osiągnąć spokój. Jednocześnie uważam, że rodzic nie ma prawa oczekiwać od dziecka, że wybaczy mu zaniedbania. Lepiej jak najmniej ich popełniać. Swoim córkom staram się dawać to, czego sam nie dostałem, czyli czas i uwagę" – wyznał ostatnio w wywiadzie dla „Przekroju”.
Swojego dzieciństwa Jan nie wspomina najlepiej.
"Ojciec był skupiony na sobie. Albo pracował całymi dniami, albo wyjeżdżał. Do jego pokoju nikt nie miał dostępu" – wspomina.
Rodzice rozwiedli się, jak miał dwanaście lat. W domu panowała swoboda i mógł bez problemu znikać. Młode lata spędzał na podwórku na warszawskim Mokotowie.
"Wiele czasu przetraciłem. Nie mam pretensji do rodziców o to, że mnie nie pilnowali. Byli jacy byli" – komentuje.
Jak trudno być dzieckiem gwiazdy, odczuł także wtedy, kiedy stawiał pierwsze kroki w branży muzycznej.
"Miałem wrażenie, że wszędzie widzę prześmiewcze uśmieszki: 'Ho-ho, syn Młynarskiego chce grać'. Przez długi czas nikt mnie nie traktował poważnie" – żali się.
A ojciec wcale go nie wspierał, wręcz przeciwnie, doradzał, by nie zostawał muzykiem, bo to ciężki kawałek chleba. Mimo to Jan zaczął grać na perkusji.
W którymś momencie całkowicie odciął się od taty, nie utrzymywali kontaktu.
"Nie wiem, czy kiedykolwiek widział mnie na żywo. Ale umiem to wytłumaczyć, więc już mnie to nie boli" – wyjaśnia.
Paradoksalnie, najbardziej zbliżył się do ojca przed jego śmiercią.
"Byłem przy nim, kiedy umierał. Siedziałem przy jego łóżku. To było dla mnie bardzo silne przeżycie" – wyznaje muzyk.
Podobnie jak Wojciech jest bezkompromisowym perfekcjonistą. Ale ma też jego cechę, z którą walczy: cynizm. Teraz najważniejsze są dla niego córki, Helenka i Róża.
"Chciałbym, żeby czuły się bezpiecznie. Żeby wiedziały, że dla nich jestem, by chętnie wpuszczały mnie do swojego świata" – mówi Jan Młynarski.
***