Jan Młynarski wygłosił wzruszającą przemowę podczas pogrzebu ojca, Wojciecha Młynarskiego
W piątek, 24 marca br., odbył się pogrzeb cenionego artysty, Wojciecha Młynarskiego (+75 l.). Prochy mistrza spoczęły na warszawskich Powązkach, w Alei Zasłużonych. Wzruszające przemówienie wygłosił syn mężczyzny, Jan Młynarski (38 l.).
W ostatniej drodze Młynarskiemu towarzyszyli najbliżsi, przyjaciele, znajomi, przedstawiciele świata kultury, politycy oraz fani jego twórczości.
Uroczystości żałobne rozpoczęły się o godzinie 13.40 w kościele św. Karola Boromeusza w Warszawie, a zakończyły na warszawskich Powązkach, gdzie złożono do grobu urnę z prochami zmarłego.
Podczas ceremonii nie zabrakło wzruszeń. Piękne przemówienie wygłosił syn artysty, Jan Młynarski. Wyznał, że od przeszło roku jego rodzina przeżywała bardzo trudny czas. Wszystkim było ciężko pogodzić się z cierpieniem taty.
"Stan ojca pogorszył się 15 miesięcy temu i było to 15 bardzo ciężkich miesięcy. Bardzo trudnych, bardzo cierpiał. Nie widziałem jeszcze takiego cierpienia w swoim życiu. Dlatego też dzień jego śmierci był wyzwoleniem z tego ziemskiego stanu" - mówił.
Wspominał również swojego dziadka, który zmarł po narodzinach ojca.
"Tata dostał na drugie imię Marian, po swoim ojcu, na dowód wielkiej miłości jaka połączyła jego rodziców, naszych dziadków Magdalenę i Mariana. Nasz dziadek Marian potocznie zwany w rodzinie Mirkiem zmarł niestety nieszczęśliwie tuż po jego narodzinach" - opowiadał.
Wierzy, że po śmierci Wojciech Młynarski wreszcie poznał swojego tatę i "że oni są tam gdzieś na górze razem". Ta myśl napawa go radością.