Jan Nowicki był nałogowym palaczem. Od śmierci mógł go uratować wyznaczony zabieg...
Jan Nowicki (†83 l.) zmarł 7 grudnia. Znany aktor odszedł w nocy w swojej posiadłości na wsi. Jego zdrowie miało się dobrze i gwiazdor nie czuł potrzeby odwiedzania lekarzy. Jego ostatnia żona Anna nakłoniła go jednak do kontrolowania swojego organizmu. Szybko wyszło na jaw, że Nowicki zmaga się z poważną chorobą. W grudniu poddał się operacji, lecz okazało się, że to nie wystarczy. Kolejnego zabiegu już nie doczekał. Gdyby nie to żyłby jeszcze długo?
Jan Nowicki uwielbiał być wolnym strzelcem, indywidualistą, który nie słucha innych i robi to, na co ma ochotę, a nie to co mu każą. Z tego względu nie skorzystał z porad lekarzy, gdy wykryli u niego miażdżycę. Specjaliści wymagali bowiem, żeby skończył z nałogiem i zadbał o siebie.
On jednak wpuszczał ich zalecenia jednym uchem, a drugim wypuszczał. Papierosy towarzyszyły mu niemalże do ostatnich chwil życia. Jakby tego było mało, poprosił nawet bliskich, żeby do trumny włożyli mu paczkę ulubionych fajek (!).
Pół roku temu jego stan zdrowia pogorszył się na tyle, że aktor wylądował na stole operacyjnym. Lekarze wszczepili mu bajpasy, które miały za zadanie doprowadzić krew do serca. Dlaczego musieli to zrobić? Prawdę na ten temat wyjawił burmistrz Kowala, a prywatnie chrześniak aktora, Eugeniusz Gołembiewski:
"Miał kłopoty z dotlenieniem swojego organizmu. Miażdżyca pojawiła się między innymi dlatego, że Jan Nowicki namiętnie lubił palić papierosy. Czasami mówił, że był zdrowy jak koń, natomiast papierosy powodują to, że pojawiają się kłopoty związane z miażdżycą. (...) Lekarze podkreślali, że powinien zaprzestać palenia papierosów, ale oczywiście pan Jan był królem życia i zawsze uważał, że należy żyć w taki sposób, żeby to życie sprawiało mu przyjemność" — powiedział Gołembiewski w rozmowie z "Super Expressem".
Choć niespełna pół roku temu Janowi Nowickiem wszczepiono bajpasy, niedługo potem okazało się, że potrzebna jest kolejna operacja. Niestety, tego zabiegu aktor już nie doczekał. Była więc nadzieja na ratunek w ostatniej chwili...
"Z tego, co mi wiadomo, szykował się do kolejnej operacji związanych właśnie z miażdżycą. Pierwsza się udała, ale trudno powiedzieć, co się stało. Jan Nowicki umarł na swoich warunkach. Odszedł w taki sposób, że pewnie każdy z nas by sobie takiego odejścia życzył" — podsumował Gołembiewski.
Zobacz też:
Jan Nowicki. Aktorzy, celebryci i politycy wspominają aktora: "Janku, to był zaszczyt!"
Mlynkova żegna Jana Nowickiego. Zamieściła poruszający wpis. Oto co wyjawiła o byłym teściu