Jan Nowicki o testamencie: Głupotą jest oddawanie w prezencie całego dorobku życia swoim dzieciom
Jan Nowicki (80 l.) przymierza się do napisania testamentu. Aktor nie planuje jednak przekazywać swojego majątku dzieciom. Ma nadzieję, że syn i córka zrozumieją jego decyzję.
Jakiś czas temu Jan Nowicki rodzinny Kowal zamienił na Kielce, gdzie mieszka z drugą żoną Anną Kondratowicz, kierownik artystyczną Stowarzyszenia Artystycznego "Ecce Homo".
Dobrze się czuje w podmiejskiej dzielnicy Baranówek, tak różnej od Krakowa, w którym spędził znaczną część życia.
Od niedawna w Kielcach mieszka też dobry znajomy aktora z krakowskich lat, pisarz Jerzy Pilch.
Pan Jan nie sądził, że jeszcze się przeprowadzi, a tym bardziej że powodem będzie kobieta. Aktorstwo przestało go interesować już jakiś czas temu, nie tęskni za tym, nawet nie chce wspominać dawnych lat.
Kiedy zdarza mu się przechodzić koło Starego Teatru w Krakowie, w którym spędził 40 lat, nie czuje nawet szybszego bicia serca. Jakby to dotyczyło kogoś całkiem innego.
Jan Nowicki, który w listopadzie ubiegłego roku skończył 80 lat, przede wszystkim czyta i pisze. Aktor uznał też, że czas najwyższy podsumować dorobek życia i spisać testament.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Aktor nie jest pewny, komu powinien przekazać swój majątek, i czy w ogóle powinien to robić.
- Stary człowiek powinien zaszaleć w Monte Carlo i z fasonem wszystko stracić. A młody niech pracuje na swoje, niech się dorabia - podkreśla.
- Uważam, że głupotą jest oddawanie w prezencie całego dorobku życia swoim dzieciom. One powinny same zarabiać na siebie. Moje są już dorosłe, mają to, czego potrzebują, może więc oddam majątek tym, którzy znacznie bardziej wymagają wsparcia - tłumaczy.
Jan Nowicki kocha swego syna Łukasza (jego mamą jest Barbara Janiszewska-Sobbota) oraz mieszkającą na stałe w Niemczech córkę Sajanę, owoc miłości aktora i Ireny Paszyn, dyrektor muzeum Zamoyskich w Kozłówce, i wnuki.
Uważa, że bardzo wiele otrzymał od życia i jest za to wdzięczny losowi. Ciężko pracował na swój sukces, ale też miał sporo szczęścia.
Nie wyklucza, że tym, co osiągnął, podzieli się z mniej zaradnymi, którzy nie mają tyle szczęścia, przez co jest im znacznie trudniej mierzyć się z życiem. Ma nadzieję, że dzieci zrozumieją jego decyzję.
***
Zobacz więcej materiałów: