Janda: Mój świat się kończy!
Aktorka ubolewa nad brakiem autorytetów w obecnym świecie. Zauważa, że wszyscy jej przyjaciele odchodzą...
Panią Krystynę (61 l.) w tak depresyjny stan wpędziła zapowiadana powtórka spektaklu "Rosyjskie konfitury" na antenie TVP. Janda zauważa, że od premiery minęły zaledwie trzy lata, a tak wiele osób, pracujących przy przedstawieniu już zmarło.
"Mój świat się kończy, przyjaciele odchodzą, a razem z nimi ich wiedza, umiejętności, wrażliwość, przyjaźń, zostaje przestrzeń, która nie chce się nikim, ani niczym zapełnić" - smuci się aktorka na swoim Facebooku.
Gwiazda idzie dalej i żali się, że we współczesnym świecie zaczyna brakować jej autorytetów. Z trudem jest w stanie zebrać kilka nazwisk, będących dla niej wzorami do naśladowania.
Krystyna narzeka też na swój ciężki los aktorki, której wraz z wiekiem jest coraz trudniej nad wszystkim zapanować, bo w natłoku spraw i spotkań, "wszystko zaczyna się mieszać".
"Organizm zapomniał ten rytm, odzwyczaił się i co chwilę mam uczucie, że nie panuję nad sytuacją" - wyznaje.
Jednocześnie podkreśla, że gra na scenie "ratuje ją" i pozwala zapomnieć o "Bożym świecie". Niestety spektakl trwa tylko dwie godziny i artystka znowu zmuszona jest wrócić do szarej rzeczywistości i codziennych problemów.
Może to znak dla pani Krystyny, żeby wreszcie zwolnić tempo? Ma przecież komu przekazać swoją schedę.