Janda od dawna porządkuje "ziemskie sprawy". Nie chce zostawić po sobie bałaganu
Choć Krystyna Janda już 12 lat temu osiągnęła wiek emerytalny, nie ma zamiaru rezygnować z pracy. Ostatnio stwierdziła, że ma problemy ze zdrowiem i... spodziewa się najgorszego, ale ze sceny nie zejdzie za żadne skarby świata. Aktorka nie kryje, że marzy, by odejść w teatrze. "Najlepiej na scenie. To pragnienie wielu aktorów... grać do końca" - wyznała.
Krystyna Janda już ponad pół wieku należy do grona najlepszych polskich aktorek. Miała zaledwie 20 lat i była jeszcze studentką warszawskiej szkoły teatralnej, gdy po raz pierwszy stanęła przed kamerą. Niewiele osób pamięta, że jej debiutancką rolą była zagrana latem 1973 roku "dziewczyna tańcząca na weselu" w 3. odcinku serialu "Czarne chmury". Wtedy jeszcze nikt nie przypuszczał, że niewymieniona w napisach końcowych statystka wkrótce zagra główną rolę w "Człowieku z marmuru" Andrzeja Wajdy i zostanie jedną z największych gwiazd naszego kina.
Dziś Krystyna Janda rzadko pojawia się na wielkim ekranie. Nie gra w filmach, bo - jak twierdzi - nie ma na to siły.
"Wiem, jak ogromnym wysiłkiem jest zrobienie filmu. Odmawiam bez żalu" - wyznała niedawno "Wysokim obcasom".
Krystyna Janda nie kryje, że coraz częściej myśli o końcu swej drogi przez życie i zdaje sobie sprawę z tego, że - to jej słowa - "jeszcze kilka lat aktywności, przyjemności i to by było na tyle".
"To naturalne, ale smutne" - stwierdziła na łamach "Gazety Wyborczej".
Aktorka przyznaje, że - rozmyślając o nieuchronnym - skupia się przede wszystkim na tym, by nie zostawić po sobie bałaganu i zdążyć wszystko uregulować.
"Mam problemy ze zdrowiem. Podstawowe pytanie brzmi: jak długo jeszcze będę mogła grać?" - zastanawiała się w jednym ze swych felietonów.
"Będę grała, aż umrę" - skonstatowała.
Zdobywczyni Złotej Palmy na festiwalu filmowym w Cannes (dostała ją w 1990 roku za kreację w "Przesłuchaniu" Ryszarda Bugajskiego), choć zdaje sobie sprawę z przemijania i jest zmęczona, wciąż ma ogromny apetyt na życie.
"Chciałabym się jeszcze nasycić codziennością. Lubię życie, kolejne wiosny" - napisała w mediach społecznościowych.
"Próbuję się nie męczyć nadmiernie. Chcę zrobić to, co zaplanowałam" - wyznała.
Aktorka żartuje, że jest już w takim wieku, że o czymkolwiek by nie zaczęła mówić, zawsze dochodzi do tematu odchodzenia. W ostatnich latach pożegnała wielu znajomych i przyjaciół, pochowała bliskie jej sercu osoby.
"Strasznie mi ich brak, tych, co ich nie ma. I ich, i tamtego świata. Babcia, dziadek, mama, ojciec, mąż, teściowa, Andrzej Wajda, Piotruś Machalica, profesor Bardini, (...) moja gosposia Honorata, ciocia, co mi czytała. Mogłabym tak wymieniać godzinami, a chciałabym się do każdego przytulić" - napisała w swym dzienniku.
Krystyna Janda powiedziała kiedyś, że o śmierci zaczęła myśleć, gdy odszedł jej mąż - wybitny operator Edward Kłosiński.
"Nic mnie już nie przeraża, nawet śmierć. Wcześniej o niej nie myślałam, a teraz się jej nie boję. Zdziwiło mnie tylko, że tak łatwo się umiera" - opowiadała "Wysokim Obcasom", wspominając moment, gdy została wdową.
Aktorka nie kryje, że już dawno napisała testament.
"Moja córka Marysia [Maria Seweryn - przyp. red.] przejmie wszelkie moje zobowiązania i obowiązki, przygotowuję ją do tego od jakiegoś czasu. Nie wiem, czy jest już gotowa, ale w razie czego musi sobie poradzić" - potwierdziła w cytowanym już wyżej wywiadzie.
Źródła:
1. Wywiady z K. Jandą: "Wysokie obcasy" (kwiecień 2019 i grudzień 2022), "Gazeta Wyborcza" (czerwiec 2023)
2. Książka K. Jandy: "Dziennik 2007-2010", wyd. 2019
3. Dziennik K. Jandy (krystynajanda.pl)
Zobacz także:
Niewesoło w domu Jandy. Nowe doniesienia dotarły w ostatniej chwili, najgorsze są noce
Córkę Jandy i Seweryna wychowywały tłumy opiekunek. W dzieciństwie tęskniła za "zwykłą" mamą
Doniesienia zza zamkniętych drzwi domu Krystyny Jandy. Pierwszy raz opowiedziała o chorobie