Janda po uszy zakochała się w studencie. Romans trwał 5 dni
Krystyna Janda to jedna z niewielu polskich gwiazd pokolenia 70+, która w młodości jak ognia unikała... romansów. Nigdy nie była bohaterką skandali towarzyskich, bo praktycznie cały czas poświęcała na ciężką pracę na planach filmowych. Aktorka - zdobywczyni m.in. Złotej Palmy na Festiwalu Filmowym w Cannes, Super Złotej Kaczki, SuperWiktora i Telekamery – przyznaje się do tylko jednej „przygody”: z młodym Węgrem, którego spotkała na Międzynarodowym Zjeździe Młodzieży Socjalistycznej w Budapeszcie.
Krystyna Janda miała 20 lat, gdy po raz pierwszy wyjechała za granicę. Studiowała jeszcze w warszawskiej szkole teatralnej, gdy Marek Grechuta, z którym się przyjaźniła, rekomendował ją do roli delegatki na międzynarodowy zjazd młodzieży MZMS mający się odbyć w Budapeszcie.
Był początek lat 70., w Polsce brakowało dosłownie wszystkiego, a wyjazdy do tzw. demoludów, nie wspominając już o wyjazdach na Zachód, zarezerwowane były tylko dla wybranych. Dla młodziutkiej Krystyny wycieczka na Węgry była okazją do zobaczenia "lepszego" świata, więc bez wahania zgodziła się uczestniczyć w zjeździe, nie przypuszczając, że przeżyje nad Dunajem pięciodniowy romans.
Budapeszt zrobił na skromnej dziewczynie ze Starachowic piorunujące wrażenie. Jeszcze większe wrażenie zrobił na niej pewien chłopak, którego spotkała przed hotelem.
"Siedział na ławce w trochę pogniecionych białych spodniach i wytartej czerwonej sztruksowej koszuli. Opalony, poważny, z burzą czarnych loków na głowie" - wspominała w rozmowie z portalem "Wyborcza24.pl".
Janda, choć przystojny Węgier bardzo się jej podobał, nie odważyła się podejść do niego. Kilka godzin później spotkała go w stołówce. Tym razem spojrzała mu prosto w oczy, uśmiechnęła się, a on zagadał do niej po rosyjsku. Okazało się, że chłopak miał ją już od kilku dni na oku i tylko czekał na okazję, by się jej przestawić.
Aktorka do dziś pamięta, że piękny Madziar nazywał się Peter Futo, był studentem matematyki miejscowej politechniki, miłośnikiem dobrego kina, wielkim teatromanem oraz niepoprawnym romantykiem. Zakochała się w nim po uszy i, na szczęście, z wzajemnością.
Podczas długich spacerów po Budapeszcie przyszła aktorka i przyszły matematyk przysięgli sobie nad Dunajem dozgonną miłość i obiecali, że - choć dzielą ich setki kilometrów - zawsze będą razem. Spędzili ze sobą cudowne chwile. Niestety, gdy nadeszła pora powrotu do Polski, Krystyna musiała pożegnać ukochanego. Zarzekała się, że wkrótce wróci i wtedy już nic ich nie rozdzieli. Pochłonęły ją jednak studia, na miłość po prostu nie miała czasu.
Przez dwa lata Krystyna i Peter pisali do siebie listy - najpierw co kilka dni, później raz w tygodniu, potem raz w miesiącu, aż w końcu kontakt się urwał.
Wiele lat później, już po rozwodzie z Andrzejem Sewerynem, Krystyna Janda postanowiła odszukać Petera w Budapeszcie, ale mężczyzna po prostu zapadł się pod ziemię.
Aktorka pogodziła się już z tym, że Peter na dobre zniknął z jej życia, gdy pewnego wieczoru po spektaklu, z którym odwiedziła Włochy, do jej garderoby w rzymskim teatrze zapukał... Peter Futo.
"Wcale nieprzystojny, niski, grubawy. Rzucił się na mnie, zachwycony mną na scenie. A ja - zażenowana, obrażona za poszukiwania w Budapeszcie, usztywniona. Stracił cały urok, którym urzekł mnie przed laty" - wspominała w wywiadzie dla serwisu "wyborcza24.pl".
Dziś, opowiadając o mężczyznach swojego życia, Krystyna Janda z wielkim sentymentem, ale też z rozbawieniem, wspomina Petera Futo.
Podczas spotkania we Włoszech wyznał jej, że uciekł do USA, opatentował jakiś wynalazek, stał się bogatym człowiekiem. Śledził jej karierę, znał wszystkie jej filmy i... ciągle ją kochał. Zaproponował nawet, żeby wyjechała z nim do Ameryki. Oferty, oczywiście, nie przyjęła.
"Pożegnaliśmy się serdecznie i rozstaliśmy bez żalu na zawsze" - powiedziała po latach w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".
Zobacz też:
Wstydliwa wpadka Jandy na oczach Polaków. Musiała błyskawicznie usunąć wiadomość
Piorunujące wieści o Jandzie. Mrożenie chleba to nie wszystko
Krystyna Janda na wózku inwalidzkim. Ten widok zmroził krew w żyłach
Źródła:
- 1Artykuł "5 dni w Budapeszcie", "Dobry Tydzień", październik 2019.
- Książka "Krystyna Janda w rozmowie z Katarzyną Montgomery. Pani zyskuje przy bliższym poznaniu", wyd. 2016.
- Książka B. Janickiej "Krystyna Janda. Gwiazdy mają czerwone pazury", wyd. 1998.
- Artykuł "Prawda wyszła na jaw: Krystyna Janda miała romans!", wyborcza24.pl, 2019 (wyborcza24.pl/prawda-wyszla-na-jaw-krystyna-janda-miala-romans/).