Janek Kliment jest przerażony: Gdy ja będę miał 70 lat, moja dziewczyna...
Jan Kliment (40 l.) nie ukrywa, że związki z dużo młodszymi partnerkami - w jego przypadku 25-letnią Lenką Tvrzovą - wymagają sporej wyobraźni...
Do szczęścia potrzebuje pan miłości?
Jan Kliment: Bez dwóch zdań. Bez miłości nie ma szczęścia. Lubię ją dawać, a mam jej w sobie naprawdę dużo.
Pana związek z Lenką nie należy do najłatwiejszych. Wielokrotnie się państwo rozstawali.
J.K.: - Każdy związek przechodzi mniejsze bądź większe kryzysy. Przecież cały czas nie może być idealnie. Nad związkiem trzeba pracować całe życie. I nie jest to łatwe zadanie.
Ludzie mogą rozstawać się ze sobą nawet i sto razy, ale ostatecznie i tak będą razem - oczywiście pod warunkiem, że naprawdę się kochają. I wbrew wszystkim i wszystkiemu może okazać się, że będzie to ich najmocniejsza relacja.
Mają państwo wspólne plany?
J.K.: - Chciałbym mieć rodzinę, dom nad morzem i dużo dzieci.
Dużo to znaczy ile?
J.K.: - Przynajmniej trójkę!
A coś pana przeraża w tej wspólnej przyszłości?
J.K.: - To, że jak będę miał 70 lat, to moja dziewczyna będzie miała dopiero 55. Ale na razie staram się o tym zbyt dużo nie myśleć.
Czy 15 lat różnicy między partnerami to dużo?
J.K: - Nie zastanawiam się nad tym w takich kategoriach. Ale wierzę, że Lenka jest mi po prostu pisana.
Kto jest bardziej otwarty: Czeszki czy Polki?
J.K.: - Czeszki uśmiechają się znacznie częściej. Wydaje mi się, że żyją na większym luzie. W Polsce dziewczyny bardziej rywalizują pomiędzy sobą. To widać gołym okiem. Ale może to i dobrze? Sam nie wiem...
Na co zwraca pan uwagę u kobiet?
J.K.: - Przede wszystkim na osobowość i poczucie humoru. Tylko dla kobiet posiadających te cechy jestem w stanie stracić głowę.
Cały wywiad w najnowszym numerze tygodnika "Świat&Ludzie"!