Janusz Dzięcioł w ostatnim wywiadzie dla "Dzień Dobry TVN". Wspominamy zwycięzcę "Big Brothera"
Nie żyje Janusz Dzięcioł (†65 l.). Zwycięzca pierwszej polskiej edycji "Big Brothera" i były poseł na Sejm zginął w wypadku, do jakiego doszło na przejeździe kolejowym w Białym Borze pod Grudziądzem. Wspominamy jego ostatni dłuższy telewizyjny wywiad, jakiego udzielił w programie śniadaniowym "Dzień Dobry TVN".
Rano 6 grudnia media obiegła tragiczna wiadomość o śmierci Janusza Dzięcioła. Zwycięzca "Big Brothera" i były poseł na Sejm zginął w wypadku na przejeździe kolejowym - poinformowała "Gazeta Pomorska".
"O godzinie 8.40 na przejeździe kolejowo-drogowym koło Grudziądza pod pociąg relacji Toruń Główny-Grudziądz pomimo czerwonych świateł wjechał samochód osobowy. Komisja ustali, co spowodowało, że pomimo sygnału zabraniającego wjazdu, doszło do zdarzenia. W wypadku zginął kierowca samochodu" - potwierdziła policja.
Janusz Dzięcioł w latach 2002-2007 był radnym i wiceprzewodniczącym rady miejskiej w Grudziądzu. W wyborach parlamentarnych 2007 kandydował z powodzeniem na stanowisko posła w okręgu toruńskim. Kandydował wówczas z list PO. W 2011 roku ponownie został posłem. W trakcie kadencji opuścił szeregi PO.
Jednak wiele osób bardziej niż z działalnością polityczną kojarzy go z udziałem w "Big Brotherze" w 2001 roku. W finale pierwszej polskiej edycji reality show to on okazał się zwycięzcą i zgarnął 500 tysięcy złotych.
Jakiś czas temu TVN zdecydował o wznowieniu kontrowersyjnego programu. Przy okazji nagrań do nowego sezonu do "Dzień Dobry TVN" zaproszono uczestników pierwszej edycji: Manuelę Michalak, Alicję Walczak i właśnie Janusza Dzięcioła. Teraz okazuje się, że był to ostatni dłuższy występ mężczyzny przed kamerami.
"Nas tam podwoziły samochody, później z tą walizeczką musieliśmy przejść, wchodzić do domu Wielkiego Brata. Ale ja cały czas pamiętam, jak było zimno i jak moja córka z moją żoną tam biedne stały, zresztą cała publiczność stała na tym podwórzu wielkim, i wszyscy się trzęśli, bo zaczęło padać: jakiś śnieg z deszczem, grad" - wspominał swoją przygodę z telewizyjnym show.
Dodawał, że właściwie pierwszym, co zrobił po wejściu do słynnego domu, było... porąbanie drewna. "I to jest mój początek Wielkiego Brata" - stwierdził.
Mówił również, że nie do końca odpowiada mu pomysł, aby Wielki Brat mówił kobiecym głosem. Z sentymentem wspomina głos z pierwszej edycji. "Jestem do niego przyzwyczajony, mam do niego wiele sympatii i jakoś dziwnie mi brzmi Wielki Brat z ust kobiety" - wyjaśnił.
Miał też pewną radę dla nowych uczestników.
"Od pierwszego dnia trzeba mieć w pamięci, że pośrednio o tym, czy będziesz w programie, decydują domownicy. Ale tak naprawdę o tym, kto program wygra, decydują ludzie, którzy oglądają cię na zewnątrz. (...) Oni dadzą ci tą przepustkę do finału, do wygrania" - podzielił się refleksją.
***
Zobacz więcej materiałów: