Reklama
Reklama

Janusz Filipiak nie żyje. Milioner miał dystans do swojej fortuny i uwielbiał wydawać pieniądze

Polski świat sportu i biznesu obiegła w niedzielę wieczorem smutna informacja o śmierci Janusza Filipiaka. Jeden z najbogatszych Polaków, założyciel Comarchu i prezes Cracovii zmarł po długiej i ciężkiej chorobie. Z całego kraju płyną kondolencje, głosy wsparcia, ale też barwne anegdoty z życia 71-latka. Bo Janusz Filipiak uwielbiał budzić kontrowersje i gorące emocje.

Janusz Filipiak nie żyje. Do szpitala trafił w ciężkim stanie

Rodzimy sport przygotowywał się na tę wiadomość już od kilku tygodni. W niedzielę 17 grudnia do mediów dotarła oficjalna wiadomość o śmierci profesora Janusza Filipiaka, który w ostatnich latach był najbardziej znany jako prezes ekstraklasowej Cracovii. Jeden z najbardziej zamożnych Polaków, który już w 2000 roku po raz pierwszy pojawił się na liście stu najbogatszych magazynu "Wprost", trafił w ciężkim stanie do szpitala 30 września, po tym jak zasłabł przed sklepem. Od tego czasu trwała walka lekarzy o życie Filipiaka, niestety przyniosła mu tylko kilka kolejnych tygodni.

Reklama

Z całego środowiska płyną gorące wyrazy wsparcia i kondolencji dla rodziny zmarłego biznesmena. Na napisanie kilku słów zdecydował się m.in. były prezes PZPN-u Zbigniew Boniek. W mediach przewijają się też rozmaite anegdoty, wspominki i inspirujące historie z życia Janusza Filipiaka. Profesor był bowiem z jednej strony postacią o niezwykle interesującym życiorysie, a z drugiej budząca od lat niemałe kontrowersje. W pierwszych latach dorosłości żył w biedzie i pracował na kilka etatów, by jakoś powiązać koniec z końcem, a jednocześnie mieć możliwość dokształcania się i pracy naukowej. Gdy jednak w końcu dorobił się majątku, to z jego wypowiedzi często przebijała wyższość, żeby nie powiedzieć buta...

Janusz Filipiak za życia budził kontrowersje

W połowie 2022 roku do mediów przebiły się wypowiedzi o Polakach latających na wakacje do Turcji czy Krety, w ten sposób dokładających się do zanieczyszczenia środowiska. W tym samym wywiadzie chwalił się też jednak posiadaniem prywatnego samolotu, ale przecież nie odrzutowca, tylko zaledwie turbośmigłowca, co miało rzekomo stawiać go w lepszym świetle niż innych milionerów. Na koniec zaś zasugerował odgórne podniesienie cen mięsa, by zniechęcić zwykłych Polaków do jego jedzenia.

To nie był oczywiście jedyny kontrowersyjny wywiad, jakiego Janusz Filipiak udzielił w życiu. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przyznawał, że jego córki irytują się, czemu to akurat syn szefa Comarchu ma przejąć po nim firmę. Przyznawał się też do czerpania radości z konsumpcji, ale zarazem podkreślał swoje inwestycje, które też przecież służyły dobru wspólnemu: 

"Głównie po to, żeby tworzyć fajne rzeczy i mieć fajne rzeczy. Nigdy nie zakładałem, że jeśli będę ciężko pracował, to zarobię tyle i tyle pieniędzy. One są dla mnie wtórne. Nie jestem Skąpcem Moliera, który liczy swoje monety, zamiast zamieniać je w namacalną wartość. Ja reinwestuję w rozwój firmy, buduję ładne budynki, rozwijam klub sportowy Cracovia. Oczywiście, że konsumpcja sprawia mi przyjemność, ale to dlatego, że przez większość życia tkwiłem w biedzie" - wyjaśniał w sierpniu zeszłego roku.

Cracovia była wielką miłością zmarłego prezesa

W trakcie swojego życia zawodowego Janusz Filipiak zasłynął pracą naukową w takich ośrodkach jak France Telecom, australijski University of Adelaide czy Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie. Opublikował też ponad setkę artykułów w magazynach naukowych, ale ostatecznie poczuł wypalenie tym tematem (jak sam określał, nie chciał dłużej "trzepać" takich tekstów, bo nie czerpał już z nich satysfakcji). W późniejszych latach jego życie kręciło się wokół Cracovii, której prezesem został w 2004 roku.

Krakowski klub przejmował, gdy ten tułał się w III lidze, ale szybko przywrócił go do Ekstraklasy. W trakcie swojej prezesury dorobił się Pucharu i Superpucharu Polski, ale nigdy nie osiągnął z Cracovią mistrzostwa. W jego zachowaniach nie brakowało też budzących oburzenie incydentów, choćby gdy we właścicielskich lożach podczas derbów z Wisłą Kraków w 2020 roku rzucał niewybrednymi słowami w stronę sędziego zarządzającego tamtym meczem. Nikt ze środowiska nie mógł jednak zaprzeczyć olbrzymieniu poświęceniu Filipiaka i ogromnych pieniędzy, które włożył w zespół.

Sam Janusz Filipiak niejednokrotnie pokazywał zresztą, że ma dystans do prezesowania Cracovii i swojej osoby. We wspomnianym wywiadzie z "Gazetą Wyborczą" na pytanie, co stanie się z Comarchem po jego śmierci odpowiedział żartobliwie: "Nie chybnie się, bo jest za duży. Ale nie chce mi się projektować, co będzie, jak zejdę z tego świata. Nie chce mi się".

Zobacz też:

Zdradził jaką ostatnią wiadomość dostał od zmarłego Janusza Filipiaka. Serce chwyta wzruszenie

Nie żyje wybitna polska dziennikarka. Całe środowisko w żałobie

Uwielbiany polski radiowiec nie żyje. Miał zaledwie 59 lat

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: nie żyje | Janusz Filipiak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy