Janusz Panasewicz chce być wzorowym tatą
Dwa razy nie sprostał wyzwaniom ojcostwa. Dla bliźniaków chce być wzorowym tatą.
Lubi zajmować się swoimi najmłodszymi synami, Julkiem i Brunem. Chętnie zostaje w domu i pomaga chłopcom przy lekcjach, gra z nimi w piłkę. Dawny rockman, który nie stronił od używek i prowadził skandalizujący tryb życia, zmienił się w domatora i troskliwego, czułego tatę. Chłopcy pojawili się na świecie, kiedy miał 50 lat. Byli wcześniakami i musieli leżeć w inkubatorach.
- Na początku byłem przerażony, nie miałem pojęcia, co to będzie. Czy w moim wieku poradzę sobie z tym wszystkim? Ale już w szpitalu, kiedy się urodzili, nastąpiło jakieś przełamanie. Otworzyłem się - wyznał w ostatnim wywiadzie Janusz Panasewicz (61 l.).
Po raz pierwszy został ojcem, gdy był u szczytu kariery. Miał zaledwie 20 lat, kiedy urodził mu się syn. Jednak Wojtkiem prawie w ogóle się nie zajmował. Żył muzyką. - Wtedy z moim tacierzyństwem nie radziłem sobie wzorowo. Graliśmy non stop koncerty, nie było mnie w domu miesiącami. Ale jego mama dobrze go wychowała. To fajny facet, bardzo poukładany, wysportowany - przyznaje lider Lady Punk.
Z mieszkającym w USA nieślubnym synem Oliwierem utrzymuje słaby kontakt. Dziś ten stracony czas chce nadrobić, opiekując się bliźniakami. - Późno, bo późno, ale dopiero teraz dorosłem do bycia ojcem - wyznaje szczerze muzyk.