Janusz Radek powalił wszystkich na kolana! Nagranie jego występu wyślą do amerykańskiej gwiazdy?!
Janusz Radek zadziwił nie tylko barwą głosu maksymalnie zbliżoną do Macy Gray, ale również idealnym sposobem wykonania piosenki „I try”. To był rozczulający i wprost perfekcyjny występ.
Pierwsza na scenie pojawiła się Ewa Błachnio w roli Raya Charlesa. Zaśpiewała utwór "Shake a tail feather" z kultowego filmu Blues Brothers.
"Nie do wiary, że tam w środku jest Ewa. Porwałaś nas do tańca. To jest absolutnie cudowny opening. Piękna jest w tobie muzykalność. Trudno jest kobiecie uzyskać barwę męską, co jest oczywiste, ale wszystko, co mogłaś zrobić, te jego charakterystyczne zaśpiewy, ozdobniki, doskonale zrobiłaś. Bardzo ci dziękuję za piękne, żywiołowe otwarcie" - powiedziała Katarzyna Skrzynecka.
Robert Janowski dodał: "Widzicie, jak to jest, jak jest radość z grania muzyki, którą miała Ray Charles. I ty dzisiaj miałaś tę radość bycia na scenie, i w tym utworze. Tak cudownie dzisiaj się przeniosłem dzięki tobie do tamtego filmu, do tamtych czasów. Dziękuję ci Ewka za ten nastrój. Brawo".
Kasia Polewany zaczarowała "Księżycową piosenką" Anity Lipnickiej z zespołu Varius Manx.
"Spowodowałaś, że ja nie słuchałam tej piosenki analizując głos, tylko analizowałam bardzo głęboko tekst. Ja jeszcze będę sprawdzała, na ile blisko było to Anity, ale na pewno wrażliwość miałaś bardzo blisko" - podsumowała występ Małgorzata Walewska.
Janusz Radek przemienił się tym razem w ciemnoskórą kobietę i dał porywający występ, jako Macy Gray. Zaśpiewał piosenkę "I try".
"Jest trafiony, zatopiony. Na to się wyjątkowo fajnie patrzyło i fajnie słuchało. I tej kobiecości nie było za mało. Było wystarczająco. Jeden do jednego" - zawyrokował poważnie Michał Wiśniewski, a Robert Janowski dodał oszołomiony: "Nie wiem, skąd ty to powietrze brałeś. To wszystko trzeba zrobić dużym strumieniem powietrza, żeby taką barwę uzyskać. To jest niemożliwe. Wielkie chapeau bas dla ciebie, że dałeś radę. Producent powinien wysłać to nagranie do Macy Gray. Byłaby zachwycona".
Arturem Rojkiem z Myslovitz stał się na chwilę Kuba Zdrójkowski i wykonał utwór "Chciałbym umrzeć z miłości". Czy udało mu się wejść w ten niepowtarzalny klimat, ocenił najpierw Michał Wiśniewski, mówiąc: "Kuba, zintegrowałeś się z tym programem, dowiedziałeś się, o co w nim chodzi, przestałeś się go bać. To widać, słychać i czuć. Nie wstałem, ale bardzo mi się podobało".
"To jest wielka przyjemność obcowania i zachwytu nad tak wysokim poziomem i tak wzruszającymi, pięknymi waszymi interpretacjami. Ty dzisiaj również znajdujesz się w tym kanonie mistrzowskich wykonań. Bardzo wzruszająca interpretacja i mam wrażenie, że była bardzo blisko oryginału" - dodała Kasia Skrzynecka.
Zamknięta w kartonie Kasia Wilk zaśpiewała piosenkę "Elastic heart", wcielając się w australijską wokalistkę Sia, rozpoznawalną nie tylko ze względu na wielki głos, ale także wielką grzywkę. W odegraniu jedynej, niestatycznej roli w teledysku towarzyszyła jej Lenka Adamska, córka Krisa Adamskiego.
"Kasiu, przepraszam cię, twój każdy występ jest mistrzowski, ale dzisiaj wstałem dla Lenki i patrzyłem na nią. Skradła show absolutnie, mimo że zerkałem na ciebie, widząc, że technicznie jest u ciebie, jak zawsze w porządku" - ocenił Robert Janowski.
Za to łzy wzruszenia napłynęły do oczu Kasi Skrzyneckiej, która powiedziała prosto z serca: "Z ogromnych emocji miałam po prostu ciarki, bo ta choreografia, którą zrobiła Lena jest niesamowicie poruszająca, ale to mistrzostwo nie byłoby tak wyeksponowane, gdyby nie głos Kasi. Kasieńko, zaśpiewałaś tak cudownie głosem Sii, z takimi emocjami, z taką perfekcją... Dziewczyny, bardzo mnie wasz występ wzruszył. Mam wrażenie, że dziś przeszyłaś mnie jeszcze bardziej wyjątkowo. Było po prostu mega".
Robert Szpręgiel po raz kolejny wylosował piosenkę, której nie można wykonać na scenie opery. Tym razem wyrapował "Swet" jako Snoop Dogg. Małgorzata Walewska, jako koleżanka z branży, oceniła Roberta z pełnym zaskoczeniem, mówiąc: "Zaśpiewałeś syntezator, to jest niebywałe.
Przedostatni występ należał do zwycięzcy poprzedniego odcinka, Michała Milowicza, który zrzucił skórę wilka i zmienił się w... Stanisławę Celińską, śpiewając "Song sprzątaczki".
"Ubawiłeś mnie Michał. To wszystko było bardzo zabawne. Miło mi się na ciebie patrzy, jako nie na Michała Milowicza. Bardzo mi się podoba, jak zrobiłeś Stasię w swojej wersji" - zaśmiał się Robert Janowski.
"Piękny występ. Z mojego punktu widzenia były tylko 2 momenty, które się zbliżyły do Stanisławy Celińskiej. I to były te, które zaśpiewałeś mocniej. A poza tym, była to wspaniała wariacja na temat. Było uroczo, wspaniale i myślę, że się dobrze bawiłeś" - dodała rozbawiona Małgorzata Walewska.
Kasia Ucherska zamknęła odcinek występem Amy Lee z Evanescence, wykonując utwór "Call me when you’re sober". Od jurorów posypały się pochwały.
"Kasieńka, fantastyczne spuentowanie wieczoru, twoja moc na zakończenie tego dnia była naprawdę mocarna. Amy Lee śpiewa właściwie bez używania vibrata i to udało ci się utrzymać bez krztyny zachwiania. Fantastycznie, świetne widowisko - zachwycała się Katarzyna Skrzynecka.
Odcinek wygrał Janusz Radek. Czek na 10 tysięcy złotych przekazał dla Jacka Janiszewskiego z Polskiej Fundacji Muzycznej.
***
Zobacz także:
Ewa Błachnio odradza pesymistyczne myślenie. "Martwienie się nie zmienia niczego"
Kasia Wilk ma problemy przez "Twoja Twarz Brzmi Znajomo"? "To przygoda życia, lekko traumatyczna..."
Kasia Wilk o swojej wpadce w Sopocie: "Nie mam poczucia żenady"