Jarek Bieniuk ciężko pracuje, by zapewnić dzieciom godny byt
Gdy Jarosław Bieniuk (36 l.) zakładał z kolegami firmę, myślał o tym, by zabezpieczyć przyszłość rodziny. To był wspólny plan jego i jego ukochanej żony. Niestety, dziś realizuje go sam.
Był czas, że całe życie jego rodziny podporządkowane było karierze. Gdy Jarosław Bieniuk dostał propozycję z tureckiego klubu piłkarskiego, jego partnerka Anna Przybylska (†35 l.) wraz z ich dziećmi opuściła Polskę razem z nim. Potem jeszcze kilka razy podążała za ukochanym.
W ciągu ich trwającego 13 lat związku przeprowadzali się aż 18 razy. Mieszkali krótko na Cyprze, potem w Łodzi, aż w końcu na stałe osiedlili się w Gdyni. Aktorka nigdy nie buntowała się, bo wiedziała, że sport to całe życie Jarka. Ona zawsze mogła dojechać na plan zdjęciowy...
- Nie odpowiem, czy się poświęciłam, czy coś straciłam, bo to sprawy, które przemijają. Tylko rodzina jest na zawsze - tłumaczyła.
Po latach to on zrezygnował ze wszystkiego dla niej. Gdy Ania walczyła ze śmiertelną chorobą, postanowił zakończyć sportową karierę. Wiedział, że ukochana go potrzebuje. Wiedział, że potrzebny jest dzieciom: Oliwii (13 l.), Szymonowi (10 l.) i Jankowi (5 l.).
- Czuję się spełniony jako zawodnik. Osiągnąłem cele, które na początku swojej drogi sobie stawiałem - mówił wtedy. - Swoje już wybiegałem i wygrałem. To jest odpowiedni czas, żeby poświęcić się rodzinie - opowiadał.
Z myślą o przyszłości wraz z dwoma kolegami postanowił założyć firmę IQ Sport Advisory Group, specjalizującą się wprowadzeniu działań z zakresu marketingu sportowego i nowych technologii.
- Wtedy oboje z Anią myśleli o tym, że dzięki temu zapewnią dzieciom dobry start w dorosłe życie. Taki był ich wspólny plan. Niestety, dziś Jarek realizuje go sam - mówi osoba z otoczenia Bieniuka w "Na Żywo". - Ania byłaby dumna widząc, jak wspaniale sobie radzi. Jak potrafi zaplanować dzień tak, by dopasować swoje obowiązki do planu zajęć dzieci - dodaje.
Były piłkarz z powodzeniem łączy funkcję taty ze stanowiskiem pełnomocnika zarządu do spraw sportowych w swoim dawnym klubie Lechia Gdańsk i wspólnika w IQ Sport Advisory Group. Firma świetnie się rozwija, właśnie wchodzi na niemiecki rynek! Jak czytamy na ich stronie, nawiązała współpracę z niemiecką agencją doradztwa marketingowego.
Stworzona przez Jarka i wspólników platforma eFAN24, służąca miłośnikom sportu w trakcie wielkich imprez, będzie wdrażana w wybranych klubach niemieckiej Bundesligi. Mimo sukcesów Jarek pozostaje jednak skromny.
- Czuję się biznesmenem, ale z pasji. Nie jestem wykształcony w tym kierunku. Raczej otaczam się mądrzejszymi ode mnie - stwierdza. A pytany o to, kto go inspiruje, przyznaje: "Miałem okazję poznać Leszka Czarneckiego, który bardzo pomógł mnie i Ani w ciężkich chwilach. Kilka razy rozmawialiśmy, ale trudno się na nim wzorować. To za wysoka półka".
Tymczasem tak jak wpływowy biznesmen, sam również angażuje się charytatywnie, dając bliskim kolejny powód do dumy. Przy tym doskonale zdaje sobie sprawę, że to rodzina jest najważniejsza.
"Nie wolno zapominać o tym, że jestem przede wszystkim tatą. Spoczywa na moich barkach obowiązek wychowywania trójki ukochanych szkrabów. Nie jest to proste. Trzeba połączyć szkołę, zajęcia dodatkowe, opiekę, zapewnienie poczucia bezpieczeństwa. Nie mogę pracować na cały etat. Mam świadomość tego, że muszę wracać do domu i opiekować się dziećmi, po prostu z nimi być" - powiedział ostatnio w rozmowie z Jastrzębską.