Jarosław Bieniuk i Martyna na obiedzie. Tygodnik relacjonuje przebieg spotkania
Popołudnie w centrum Warszawy kilka dni temu. Na tyłach ul. Marszałkowskiej parkuje eleganckie czarne auto. Wysiada z niego Jarosław Bieniuk (37 l.) i Martyna. Trzymając się za ręce, idą do znajdującego się nieopodal baru wegańskiego – relacjonuje „Życie na gorąco”.
Kupują warzywne burgery i siadają przy oknie. Podczas posiłku rozmawiają, śmieją się, nie szczędzą sobie czułości i pocałunków. Dobrze widzieć, że były piłkarz, wdowiec po zmarłej jesienią 2014 roku Ani Przybylskiej, znów ma uśmiech na ustach.
Gdy rak przedwcześnie zabrał mu ukochaną, został sam z trojgiem dzieci: 14-letnią dziś Oliwią, 11-letnim Szymonem i 5,5-rocznym Janem. Było mu bardzo ciężko. Ale, jak czytamy w tygodniku, dzięki znajomości z Martyną znów w jego życiu zagościło szczęście.
Choć nie zawsze bywa łatwo, jak chociażby ostatnio, gdy ktoś w internecie, zakładając fałszywe konto na jednym z portali społecznościowych, podszył się pod przyjaciółkę Jarosława Bieniuka, i wypisywał wymyślone historie na temat ich wspólnego życia.
Ostatnio także pojawiły się plotki, że ich związek po przeszło roku przeszedł już do historii, a przynajmniej na pewno wystawiony jest na poważną próbę. Były piłkarz bowiem podpisał kontrakt na zostanie trenerem dzieciaków w telewizyjnym talent show "Mali giganci". W związku z tym częściej bywał w Warszawie niż Trójmieście, gdzie mieszka z dziećmi, i gdzie mieszka również Martyna.
Pod jego nieobecność dziećmi zajmowały się ciocie i babcie, jego mama nawet zamieszkała z nimi w domu. Każdą wolną chwilę poświęcał więc swoim pociechom. Na związek zwyczajnie miało mu zabraknąć czasu. Ale jak widać na zdjęciach opublikowanych przez "Życie na gorąco", te spekulacje z prawdą niewiele mają wspólnego.