Jarosław Jakimowicz zareagował wściekłością. Kłamali na temat jego zarobków w TVP?
Jarosław Jakimowicz w atmosferze skandalu został zwolniony z porannego programu TVP. Choć prezenter twierdzi, że swoje materiały emitowane w "Pytaniu na śniadanie" realizował "dla frajdy", teraz okazuje się, że za swoją pracę mógł otrzymywać całkiem pokaźne pieniądze. Tak przynajmniej twierdzą dziennikarze jednego z serwisów internetowych. Sam zainteresowany postanowił skomentować całą aferę w mediach społecznościowych.
Choć Jarosław Jakimowicz swoją karierę w show-biznesie zaczynał w przemyśle filmowym, a największą popularność zdobył dzięki roli w kultowych "Młodych wilkach", w ostatnich latach przestał występować na wielkim ekranie i został ekspertem TVP Info. Na antenie stacji informacyjnej 53-latek prowadził publicystyczny format "W kontrze". Prezenter często gościnnie pojawiał się także w innych programach telewizji publicznej.
Ostatnio jednak całkowicie zniknął z porannego pasma "Pytanie na śniadanie". Choć początkowo wydawało się, że jego nieobecność związana jest z wakacyjną przerwą, niedawno wyszło na jaw, że Jakimowicz stracił pracę w telewizyjnej Jedynce.
Okazało się, że były aktor "nie pasował do reszty zespołu". Sprawę skomentował sam Jakimowicz na swoim instagramowym profilu.
"Ja nigdy do niego nie należałem. Widzieliście mnie kiedykolwiek na jakimś zdjęciu, ramówce razem z tzw. zespołem? NIGDY". We wpisie odniósł się także do swoich zarobków w "PnŚ".
"Pieniądze? Takie sobie. Przez cztery lata taka sama stawka za program (...). Proszę mi wierzyć, robiłem to dla frajdy, a nie dla kasy" - zapewnia internautów kontrowersyjny prezenter.
Teraz okazuje się, że pieniądze, które otrzymywał za swoje występy w popularnej śniadaniówce wcale nie były takie małe - tak przynajmniej twierdzą dziennikarze jednego z serwisów.
Jak informuje ShowNews, prezenter TVP Info za jeden materiał przedstawiony w porannym formacie dostawał około 2 tysięcy złotych. Biorąc pod uwagę, że Jakimowiczowi zdarzało się pojawiać w programie kilka razy w miesiącu, za swój trud włożony w realizację programów emitowanych "PnŚ" mógł otrzymywać nawet do 8 tysięcy złotych.
Rewelacje te, na swoim profilu, natychmiast zdementował ekspert TVP Info: "Robią z Was idiotów. Nie ma takich stawek w TVP za felietony. Za taki felieton możesz zrobić 400, 500, 600 złotych, ale nie 2000 tysiące. JAK NIE MOGĄ MANIPULOWAĆ TOBĄ TO MANIPULUJĄ INNYMI, ŻEBY O TOBIE ŹLE MYŚLELI! Tak oszukują, robiąc z Was kretynów media, które tak uwielbiacie" - bulwersuje się prowadzący program "W kontrze" w mediach społecznościowych.
Do afery wokół Jakimowicza odnieśli się także włodarze TVP. Choć wielu widzów uważa, że prezenter stracił posadę w śniadaniówce z powodu kontrowersyjnego wizerunku, Centrum Informacji Telewizji Polskiej rozstanie z Jakimowiczem tłumaczy wyczerpaniem się formuły jego autorskiego cyklu.
"Cykl sensacyjno-kryminalny prowadzony przez Jarosława Jakimowicza wyczerpał już swoją formułę i został zakończony. Redakcja "Pytania na śniadanie" uruchomiła nowy cykl o tematyce kulturalnej. Zapraszamy do oglądania w każdy piątek - zapowiedzi najciekawszych imprez, premier, wydarzeń kulturalnych" - informuje Onet na podstawie informacji przekazanych przez TVP.
Zobacz też:
Jarosław Jakimowicz uderza w Janna. Ostre słowa gwiazdora "Młodych Wilków"
Jarosław Jakimowicz stracił pracę w TVP. Z jakiego powodu?
Monika Goździalska nie zostawiła suchej nitki na Jarosławie Jakimowiczu. Zrobiło się nieprzyjemnie