Jarosław Jakimowicz znów dostał "po łapach". Najpierw zwolnienie, a teraz taka niespodzianka
Jarosław Jakimowicz, znany z jednej roli w filmie "Młode wilki", reklamy skupu katalizatorów i niedawnej, szybkiej kariery w TVP znów "dostał po łapach". Najpierw stracił posadę prowadzącego program "W kontrze", a teraz jeden z największych portali społecznościowych odmówił mu prawa do dalszego publikowana swoich głębokich przemyśleń.
Po przymusowym pożegnaniu z programem "W kontrze" Jarosław Jakimowicz zaczął publikować w mediach społecznościowych posty, w których twierdził, że jego zwolnienie to wynik "walki dobra ze złem".
Według niego "zło" to "tęczowa zaraza", która rzekomo wpłynęła na władze Telewizyjnej Agencji Informacyjnej (TAI), aby go usunęła z programu. Twierdził również, że ta decyzja spowoduje spadek oglądalności programu "W kontrze", co może mieć negatywny wpływ na wynik PiS w wyborach.
"Proponuję oglądać słupki oglądalnośći , ale nie te o których piszą wirtualne media. Jak czytacie u nich , że coś jest hitem to znaczy , że kibel i podkręcają. Jedyny hit to RESET" - pisze dość zawile Jakimowicz w swoich mediach społecznościowych (pisownia oryginalna).
Takie treści, sugerujące, że "LGBT to zło", Jakimowicz publikował również na swoim koncie na Instagramie. Jednak w sobotę, konto aktora zostało zablokowane przez administrację portalu społecznościowego. Jakimowicz zamieścił tam również film, w którym skarżył się, że dyrekcja TAI "zmniejszyła mu czterokrotnie pensję".
W połowie czerwca został nieoczekiwanie odsunięty od programu "Pytanie na śniadanie". Miejsce Jarosława Jakimowicza w programie zajęła jego była współpracowniczka i bliska koleżanka - Anna Popek.
Był to początek końca jego kariery w TVP. Jakimowicz w ubiegłym tygodniu zniknął także z programu "W kontrze", po tym, jak decyzję taką podjęły władze Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Jarosław Jakimowicz utrzymuje, że jego usunięcie z programu było wynikiem "machinacji społeczności LGBT+".
Jednak źródła serwisu Wirtualne Media w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej (TAI) donoszą, że to trudny charakter Jakimowicza był powodem zmiany prowadzącego. Mówi się, że jego współpracownicy, zarówno z ekipy programu, jak i z obsługi technicznej, składali liczne skargi na jego zachowanie.
Wśród gospodyń "W kontrze", które prowadziły program razem z Jakimowiczem, odnotowano wysoki poziom rotacji.
Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska, która jest czwartą jego ekranową partnerką, wytrzymała z nim zaledwie trzy miesiące. Anna Popek - osiem miesięcy, Agnieszka Oszczyk - siedem miesięcy. Najdłużej, bo ponad rok, udało się pracować z nim Magdalenie Ogórek.
Zobacz też:
Jarosław Jakimowicz wścieka się na TVP. Zmniejszyli mu pensję i odsunęli od stanowiska
Jarosław Jakimowicz nie poprowadzi już "W kontrze"? Ostra reakcja TVP Info