Jarosław Kret nie odpuszcza! Beata Tadla wyjawia, co wciąż od niego dostaje!
Taniec ją odmienił. Powrót do byłego narzeczonego? Stresuje się na samą myśl o tym! Beata Tadla rozpoczyna nowy rozdział w życiu. Bez oglądania się za siebie i żalu...
Gdy rozpoczynała swoją przygodę z „Tańcem z gwiazdami”, Beata Tadla (42) była na zakręcie. Tuż przed programem rozpadł się jej związek z Jarosławem Kretem (54). Kosztowało ją to wiele emocji i wylanych łez. Po czterech miesiącach wyszła z tej próby zwycięsko.
Na Żywo: Ciężka ta Kryształowa Kula – nagroda w „Tańcu z gwiazdami”...
Beata Tadla: Trochę waży, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Stoi sobie teraz razem z innymi moimi nagrodami i cieszy oko.
Na co wyda pani wygraną – 100 tysięcy złotych?
- Na razie je odkładam. Niech procentują. Muszę spokojnie zastanowić się, jak je ulokować. Może spłacę kredyt, a może wydam na coś innego. Jeszcze nie wiem.
Podobno wybiera się pani w podróż z synem po USA?
- To jest nasze wielkie marzenie. Na marzenia i na syna nie żal mi pieniędzy! Decyzję podejmiemy na początku wakacji, spontanicznie, jak zwykle.
Co zamierzacie zwiedzić?
- To ma być wycieczka objazdowa. Janek podszlifuje swój angielski, choć i tak mówi rewelacyjnie. Ma niesamowitą zdolność uczenia się języków – zna też dobrze rosyjski i już zarabia na lekcjach swoje pierwsze pieniądze. Jestem z niego bardzo dumna!
Jak świętowała pani zwycięstwo w programie?
- Piątkowy wieczór i sobota to była jedna wielka impreza. Bawiłam się razem z moimi bliskimi i fanami w różnych częściach Polski jednocześnie. Bardzo wzruszyli mnie mieszkańcy mojej rodzinnej Legnicy, którzy razem z prezydentem miasta zebrali się w hotelu Qbus i trzymając transparenty śledzili finał programu w telewizji. Pozdrawiam was kochani!
A w niedzielę zapewne przez cały dzień pani spała…
- Oczywiście! Do tego snułam się w szlafroku do końca dnia, a telefon był wyłączony. Musiałam się zregenerować, bo już w poniedziałek miałam zajęcia ze studentami we Wrocławiu, a potem prowadzenie imprezy w Szczecinie.
Czy pani w ogóle ma czas na to, aby pobyć w swoim nowym, pięknym domu?
- Oswoiłam go trochę, bo zamieszkali ze mną rodzice. Mieli przyjechać tylko na jeden odcinek programu, a zostali do finału, przez cały miesiąc. Mam nadzieję, że uda mi się ich jeszcze zatrzymać. Są cudowni, bardzo ich kocham i lubię patrzeć na to, jak wszystko robią razem. Taka miłość to skarb!
Pani były narzeczony, Jarosław Kret, twierdzi, że jest pani dla niego skarbem…
- Nie komentuję.
On chce do pani wrócić i odbudować wasz związek!
- Stresuje mnie już samo myślenie o tym.
Ale on nie odpuszcza – podobno przemyślał swoje zachowanie i wysyła do pani listy miłosne?
- Czytam, co pisze i… milczę. Brak mi sił, by wracać do przeszłości, ale jestem otwarta na to, co nowe. Przez cztery miesiące żyłam w innej, tanecznej rzeczywistości. To mnie odmieniło.