Jedna sytuacja sprawiła, że Artur Żmijewski nie zdołał powstrzymać łez. Córka wyznała po latach
Artur Żmijewski od niemal czterech dekad bryluje na polskiej scenie filmowej. Ma na swoim koncie wiele ról w popularnych produkcjach, jednak to nie praca jest dla niego najważniejsza, a rodzina. Ze względu na swój zawód był jednak często nieobecny w domu, co skutkowało ogromną tęsknotą. Bardzo trudny był dla gwiazdora także moment, w którym jego ukochana córka wyjechała na studia.
Artur Żmijewski miał zaledwie 18 lat, kiedy po raz pierwszy pojawił się na szklanym ekranie. Z czasem zaczął otrzymywać coraz ciekawsze propozycje zawodowe, a jego kariera nabrała tempa. Widzowie pokochali jego kreację sympatycznego Jakuba Burskiego, byłego ordynatora szpitala w Leśnej Górze w serialu "Na dobre i na złe". Przez ostatnie lata artysta niezmiennie wciela się w rolę "Ojca Mateusza", który w każdym odcinku ratuje mieszkańców Sandomierza.
Role w wielu filmach wiążą się jednak nie tylko z ogromną popularnością, ale także z częstszą nieobecnością w domu. To nie było dla aktora łatwe, ponieważ to właśnie rodzina jest dla niego najważniejsza. Założył ją w 1992 roku z Pauliną, którą poznał jeszcze w szkole. Zakochani doczekali się trójki dzieci - córki Ewy (32 l.) i synów: Karola (24 l.) oraz Wiktora (22 l.). Dzieci artysty doskonale rozumieją ciemne strony jego zawodu i mimo wszystko uważają, że największą podporą zawsze byli dla nich rodzice, nie sama mama, ale także sławny tata.
"A ja mam świadomość tego, że w związku z niedoborem czasu, który mogę wam poświęcić, to mama jest stabilniejszą podporą. Ja bardzo dużo pracuję i nie zawsze jestem dla was dostępny. A chciałbym być! Przegapiłem wiele momentów w waszym dorastaniu. Pięknych momentów. Pierwsze słowa, pierwsze kroki. Ale niestety pracuję w branży, która wymaga wielu wyjazdów, stąd nieobecność w życiu rodzinnym" - wyznał Żmijewski w rozmowie z "Vivą!" i dodał:
"Dzisiaj też chciałbym mieć dla was więcej czasu, bo nadal mam wrażenie, że nie poświęcam tyle uwagi, ile powinienem, ale pocieszam się, że gdy już będę na emeryturze, to nie uwolnicie się ode mnie. Będę non stop z wami. I z wnukami!"
Obecnie Artur Żmijewski spędza z ukochanymi dziećmi każdą wolną chwilę. Zawsze mocno przeżywał rozłąki z nimi, trudnym przeżyciem była dla niego wyprowadzka Ewy z domu. Najstarsza córka aktora jest utalentowaną wokalistką i skończyła studia muzyczne w Stanach Zjednoczonych.Pasja do muzyki pozwoliła jej też poznać miłość swojego życia - perkusistkę Shandy. Panie nie tylko tworzą teraz rewelacyjny duet na scenie, ale prywatnie są także zaręczone.
Dzieci Artura i Pauliny nie związały swojej przyszłości z aktorstwem, ale także postanowiły na artystyczne branże. Wiktor robi teledyski, Karol koncertuje. Dumni rodzice wspierają swoje pociechy na każdym kroku i zdarza im się przemierzać setki kilometrów, żeby dotrzeć na koncert. Zdecydowanie było warto, bo cała rodzina dobrze wspomina to wydarzenie.
"Wszystkim nam się podobało. Właśnie przypomniało mi się, jak rodzice pojechali ze mną do USA, żeby ulokować mnie na studiach. Gdy odstawili mnie, zobaczyłam, że tacie zaszkliły się oczy..." - zdradziła "Vivie!" Ewa Żmijewska.
Artur Żmijewski przyznał, że moment pożegnania wyjeżdżającej na studia córki był dla niego bardzo trudny.
"Przecież ty wcześniej nie wyjeżdżałaś nigdzie sama. To jak mi się miały oczy nie szklić?" - wyjaśnił.
Zobacz także:
Artur Żmijewski ma powody do radości. A jednak to nie były plotki, córka właśnie ogłosiła
Nie do wiary, kim jest brat Żmijewskiego. Przez lata mało kto o tym wiedział