Jędruszczak przekazał nowe wieści w sprawie procesu z Sylwią Madeńską. Jak twierdzi, ma szanse na wygraną
Mikołaj Jędruszczak (29 l.) i Sylwia Madeńska (30 l.) maja szanse zapisać się z historii show biznesu jako jedna z najbardziej burzliwie rozstających się par. Ich medialno-sądowy konflikt ciągnie się od dwóch lat, jednak Jędruszczak zapewnia, że widzi światełko w tunelu.
Mikołaj Jędruszczak i Sylwia Madeńska zakochali się w sobie na planie pierwszej polskiej edycji „Love Island”.
Po sukcesie w miłosnym reality show Polsatu postanowili pójść za ciosem i wziąć udział w 11 edycji „Tańca z gwiazdami”. Madeńska, jako tancerka i trenerka tańca, który ćwiczy od 8. roku życia, miała za zadanie wyszkolić ukochanego. Poszło im tak sobie i ostatecznie zakończyli rywalizację na 7. miejscu. Z pewnością nie pomógł fakt, że podczas wspólnych treningów doszli do wniosku, że jednak nie są dla siebie stworzeni.
Potem co jakiś czas powracały pogłoski, że nadal się spotykają, jednak szanse na reaktywację związku rozbiły się o psa...
Jeszcze za czasów swojej miłości Madeńska i Jędruszczak kupili w hodowli rasową suczkę, której nadali imię Oreo. Po rozstaniu polubownie uzgodnili naprzemienną opiekę, jednak, zdaniem Sylwii, ustalenie przestało obowiązywać w chwili, gdy Jędruszczak naruszył je, zabierając Oreo do siebie i nie zwracając jej w ustalonym terminie.
Sylwia twierdziła, że Oreo została uprowadzona, ponieważ w jej dokumentach, a konkretnie w książeczce zdrowia psa w rubryce właściciel widnieje Madeńska. Jędruszczak w rewanżu nagrał oświadczenie, w którym przekonywał, że Sylwia oczernia go, oskarżając o porwanie psa, a on czuje się „zdruzgotany sposobem rozwiązania tego problemu przez Sylwię”.
Ostatecznie problem opieki nad psem poszedł w zapomnienie, przyćmiony przez oskarżenia finansowe.
Jak ujawnił Jędruszczak w marcu 2022 roku, Sylwia wzięła od niego grubszą kwotę pieniędzy i nie oddała ani grosza. Jak wyjaśnił rozgoryczony na Instagramie:
„To nie jest sto złotych, dwieście, pięćset czy tysiąc, tylko kwota sześciocyfrowa. Mija termin spłaty i zero odzewu. Brak jakiegokolwiek kontaktu, odpowiedzi na wysłane polecenie do zapłaty, jak się wtedy czujecie? Na początku to bezsilność, ale w pewnym momencie orientujecie się, że to wy jesteście poszkodowani w tej całej sytuacji i macie prawo upomnieć się o swoje.
Madeńska zarzuty Jądruszczaka określiła mianem kłamstwa, a jemu samemu wytknęła bujną wyobraźnię. Jak zapewniła w rozmowie z Jastrząb Post, liczy na to, że sąd stanie po jej stronie:
"Wszystko zależy od sędziego, od biegłego. Mam nadzieję, że to się wyjaśni jak najszybciej. Chciałabym, żeby jak najszybciej pokazano, że to wszystko jest wymyślone i jest kłamstwem. I chciałabym, aby ten człowiek już nigdy więcej nie mógł się wypowiadać na mój temat. Wydaje mi się, że każdy ma swoje małe problemiki i takie dodatkowe są zupełnie zbędne".
Jędruszczak ma dokładnie takie same oczekiwania wobec sądu, tylko, oczywiście, w przeciwną stronę i twierdzi, że sprawa sądowa układa się po jego myśli. Jak ujawnił właśnie na InstaStory:
"Tak, jak powiedziałem, tak też robię, mam nowe info więc oto update. Wczoraj dostałem informację od mojej pani adwokat, że umowa została zbadana pod każdym kątem przez biegłego sądowego na zlecenie prokuratury. Biegły potwierdził kategorycznie autentyczność umowy oraz podpisu. Co za tym idzie, sprawa zbliża się ku końcowi oraz prokurator rozważa wszczęcie śledztwa lub dochodzenia wobec pani S. za fałszywe zawiadomienie o popełnienie przeze mnie przestępstwa. Jak tylko będę miał kolejne informacje dam znać".
Cóż, trudno się dziwić Mikołajowi, że chce zamknąć stare sprawy, zwłaszcza, że jest już w nowym związku z Sarą Ciulą, również uczestniczką „Love Island”. Jednocześnie wydaje się, Sylwia jakoś do tego nie dąży. Być może z tego samego powodu…
Zobacz też:
Sylwia Madeńska pokazała się bez makijażu!