Jej pierwsze małżeństwo było błędem. Minęły wieki, zanim je unieważniła
Ewa Dałkowska – jedna z najlepszych polskich aktorek starszego pokolenia – dopiero w 2017 roku stanęła przed ołtarzem u boku mężczyzny, z którym ślub cywilny wzięła 40 lat wcześniej. Na to, by zostać "stuprocentową" żoną swojego męża, musiała czekać aż do 70. urodzin. Dlaczego?
Ewa Dałkowska już prawie 50 lat idzie przez życie u boku Tomasza Miernowskiego - producenta filmowego, którego poznała na planie nominowanych do Oscara "Nocy i dni". Nie był on jednak jej pierwszym wyborem. Gdy los skrzyżował ich drogi, aktorka miała już męża.
O swoim pierwszym małżeństwie, które - będąc jeszcze studentką - zawarła z młodym architektem, Ewa Dałkowska mówi, że było błędem.
"Byliśmy zbyt młodzi. Lekko podeszliśmy do instytucji małżeństwa. A może za mało go kochałam?" - wyznała w rozmowie z magazynem "Pani".
Studiowała polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim, gdy podczas wczasów w Bułgarii, na które wybrała się z mamą, poznała niewiele od niej starszego Andrzeja.
"Miał piękny głos i śpiewał piosenki z Czerniakowa, kawałki Grzesiuka, aż oko się szkliło. To mój pierwszy facet był... Bo ja, panienka z dobrego domu, byłam nieco nieświadoma w »tych« sprawach" - wspominała cytowanym już wywiadzie.
To właśnie Andrzej przekonał Ewę, by porzuciła myśl o zostaniu nauczycielką języka polskiego i poszła do szkoły teatralnej. Aktorstwo pociągało ją od lat, ale ojciec - ceniony adwokat - zdecydowanie wolał, żeby zdobyła jakiś "przyzwoity" zawód. Ukochany namówił ją, aby posłuchała głosu serca.
Wkrótce po tym, jak dostała indeks stołecznej PWST, wyszła za Andrzeja.
"To był uroczy i serdeczny człowiek. Artystowska dusza. Pisał piosenki do kabaretu i to dzięki niemu poznałam środowisko warszawskich kabareciarzy" - opowiadała na łamach weekendowego dodatku do "Gazety Wyborczej".
Niestety, uczucie, które połączyło aktorkę i architekta, nie przetrwało próby czasu, tym bardziej że w życiu Ewy, gdy była jeszcze żoną Andrzeja, pojawił się inny mężczyzna - kierownik produkcji "Nocy i dni", Tomasz Miernowski.
Tak się złożyło, że zdjęcia do "Nocy i dni" rozpoczęły się od sceny z udziałem Ewy Dałkowskiej. Aktorka do dziś żartuje, że to do niej należał pierwszy klaps w arcydziele Jerzego Antczaka, po którym cała ekipa hucznie świętowała początek pracy na planie.
Podczas imprezy Ewa poprosiła podpierającego ścianę kierownika produkcji do tańca. Tomasz Miernowski zatańczył z nią, ale nie zamierzał nic więcej. W ogóle nie był zainteresowany podtrzymaniem znajomości z Dałkowską, a potem zaczął jej wręcz unikać. Dopiero po pewnym czasie podszedł i zagadał.
"Zapytał, czy wytrzymam z nim dwa lata" - wspominała aktorka w "Pani", dodając, że tyle miały trwać zdjęcia do ekranizacji powieści Marii Dąbrowskiej.
"Odpowiedziałam, że tak i zostaliśmy parą. Pojechałam wyjaśnić sprawy z Andrzejem do Katowic, bo tam wtedy mieszkaliśmy, ale spotkaliśmy się w hotelu. Do naszego domu już nigdy nie wróciłam. To był koniec" - opowiadała dziennikarce magazynu.
Ewa Dałkowska bardzo długo nie chciała nawet słyszeć o drugim ślubie.
"Po rozwodzie uważałam, że papierek niczego nie gwarantuje i podważa prawdziwość uczucia. Zainterweniował mój ojciec. Poszłam z nim na długi spacer i powiedziałam mu, że nie chcę ślubu. Kilka dni później dostałam przekaz pieniężny na pokrycie kosztów wesela. Nie mieliśmy z Tomkiem wyjścia i zgłosiliśmy się do urzędu stanu cywilnego" - mówiła aktorka w rozmowie z "Panią".
Wkrótce po ślubie, który Ewa i Tomasz wzięli na plaży w Kazimierzu, na świat przyszedł ich syn Ksawery. Chłopak był już nastolatkiem, gdy przekonał rodziców, że powinni przenieść się z bloku na Ursynowie do własnego domu na wsi, w którym mieszkają do dziś.
Aktorka dopiero dekadę temu zaczęła marzyć, by stanąć u boku męża przed ołtarzem i - jak mówi - załatwić wszystko jak trzeba.
"Małżeństwa zawierane są w niebie. Ślub cywilny to tylko atrapa" - cytowało jej słowa "Życie na gorąco", gdy wyszło na jaw, że rozpoczęła starania o unieważnienie pierwszego ślubu.
W końcu - prawie pół wieku po tym, jak po raz pierwszy została żoną - sąd biskupi zwolnił Dałkowską z przysięgi, którą złożyła Andrzejowi. W świetle prawa kanonicznego znów stała się panną.
W 40. rocznicę wstąpienia w cywilny związek małżeński Ewa Dałkowska i Tomasz Miernowski ponownie stanęli na ślubnym kobiercu i, tym razem w kościele, obiecali sobie, że spędzą razem resztę życia.
Ksawery Miernowski - syn Ewy i Tomasza - poszedł w ślady ojca i został filmowcem. Był m.in. asystentem Agnieszki Holland przy produkcji "Pokotu", pełnił funkcję drugiego reżysera na planie "Raportu Pileckiego", zajmował się produkcją filmu "1920 Bitwa warszawska".
Ewa Dałkowska nie kryje, że jest z Ksawerego bardzo dumna i - to jej słowa - z czułością obserwuje jego karierę.
Źródła:
1. Wywiady z E. Dałkowską: "Gazeta Wrocławska" (czerwiec 2012), "I.pl" (grudzień 2019), "Pani" (czerwiec 2015), "Weekend. Gazeta Wyborcza" (wrzesień 2023)
2. Artykuł "Wyczekany ślub", "Życie na gorąco" (wrzesień 2021)
Zobacz też: