Jerzy Owsiak zdradził, z czego się utrzymuje
W tym roku 22. Finałowi Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy towarzyszyły formułowane przez prawicę oskarżenia o nieuczciwość. Z czego tak naprawdę żyje Jerzy Owsiak?
60-letni ojciec Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nie ukrywa, że jest zadowolony ze swojego życia. Ma własne mieszkanie, które kupił za spłacony już kredyt, jeździ na zagraniczne wakacje i nie musi oszczędzać. Największe zyski czerpie z prowadzenia bloga oraz dochodowych szkoleń motywacyjnych.
"Gdy ktoś zaprasza mnie na wykład i targuje się o cenę, to wychodzę od bardzo wysokiego pułapu" - mówi w programie "20 m2 Łukasza". "To jest absolutnie mój zysk. Jeśli chcesz usłyszeć dwie godziny motywującego wykładu, to proszę bardzo".
Wcześniej Owsiak był właścicielem pracowni witraży, gdzie zatrudniał dwanaście osób. To były początku jego fundacji. Przez długi czas związany był również z telewizją TVN, z której - jak mówi - mógł godnie żyć.
"Ludzie mają takie wyobrażenie, że spadłem z nieba, zacząłem coś robić i to jest moim źródłem utrzymania. Tak nie jest i to ludziom bardzo wyraźnie tłumaczę. W pewnym momencie podjąłem decyzję, co będę robił dalej".
Pytany o zarobki, mówi wprost, że założyciele jego fundacji nie otrzymują pensji. "U nas nie ma honorariów. Mamy czwórkę fundatorów - ja, moja żona i dwójka lekarzy - i nie jest dla nas trudne powiedzieć, iż nie bierzemy za to żadnych pieniędzy".
Jest dumny przede wszystkim z tego, że budzi się rano i zwyczajnie cieszy się życiem. Los był dla niego szczęśliwy...
"Własnymi rękami zapracowałem na pracownię witraży, zarabiałem na rodzinę. Nigdy, poza jednym momentem, nie mieszkałem z rodzicami" - śmieje się.