Jerzy Połomski nie narzeka na niską emeryturę. Podał kwotą, jaką otrzymuje. "Mam tyle, że nie zgłaszam żalu"
Kiedy dwa i pół roku temu Jerzy Połomski (87 l. ) zdecydował się zawiesić karierę artystyczną, tłumaczył, że postanowił przestać śpiewać, bo poczuł, że jest... nieaktualny. Dziś myśli o powrocie na scenę i jest gotowy znów stanąć przed swoją publicznością. Nie robi tego jednak dla pieniędzy. Jak przekonuje, emerytura wyliczona przez ZUS całkowicie mu wystarcza. To spore zaskoczenie, bo na ogół jego koledzy z branży żalą się na głodowe wręcz świadczenia...
Jerzy Połomski nie kryje, że życie emeryta - choć ma wiele uroków - bywa monotonne. Piosenkarz wyznał ostatnio, że jest pełen sił, zdrowia i energii, więc... nie może usiedzieć na miejscu i ciągnie go na scenę.
"Nie zakończyłem kariery. Zawiesiłem działalność artystyczną, żeby odpocząć..." - stwierdził w rozmowie z "Super Expressem".
Wykonawcy nieśmiertelnych przebojów "Bo z dziewczynami" (sprawdź!) i "Cała sala śpiewa z nami" (posłuchaj!) nigdy nie zależało na pieniądzach, a emerytura, jaką na początku każdego miesiąca ZUS przelewa na jego konto, w zupełności wystarcza mu na życie. Jak wyliczył portal Money.pl, Jerzy Połomski dostaje około dwa tysiące złotych.
"Są w naszym kraju osoby, które dostają na starość zaledwie kilkaset złotych. Serce się kraje. Ja mam szczęście, bo mam tyle, że... nie zgłaszam żalu" - wyznał w rozmowie z "Wirtualną Polską".
"Ja się o pieniądze nigdy nie biłem. I nigdy nie kłóciłem się o stawki. Za czasów Polski Ludowej mieliśmy stawki z góry ustalone przez ministerstwo, a zarabiał na nas głównie PAGART, czyli agencja artystyczna, która dostawała krocie, nam - artystom - zostawiając marne grosze. Płyty też nie były dochodowe" - powiedział "Gazecie Wrocławskiej".
Jerzy Połomski często mówił w wywiadach, że z powodu pieniędzy nigdy się nie stresował, bo nie są tego warte. Nawet kiedy po przełomie ustrojowym i gospodarczym, który nastąpił w Polsce po 1989 roku, nie dociekał, ile zarabiają na nim ludzie, z którymi pracował. Raz otwarcie przyznał nawet, że nie ma pojęcia, jakie stawki za koncert negocjuje w jego imieniu jego menadżerka.
"Nie wiem, ile bierze osoba, która organizuje mi koncerty. Nie jest to dla mnie ważne... Ani nie cierpię z tego powodu, ani o to nie pytam, mimo że jesteśmy w dobrej komitywie" - zdradził "Wysokim Obcasom", dodając, że jest człowiekiem nieobciążonym żadnymi pretensjami finansowymi.
Jerzy Połomski przez całe życie unikał gromadzenia rzeczy i... pieniędzy.
Choć po powrocie z Ameryki, gdzie spędził niemal trzy lata, stać go było na zakup ogromnego domu w modnej podwarszawskiej miejscowości, zdecydował się kupić "zwykłe" mieszkanie.
"Nie interesowało mnie budowanie sobie zamku. Mam trzypokojowe mieszkanie i to mi w zupełności wystarcza. Mam mieć większe, żeby przechodzić przez kolejne trzy pokoje? Bez sensu. Jedynym moim kaprysem było urządzenie mieszkania w zgodzie z moim wyobrażeniem, estetyką i dobrym smakiem" - zwierzył się portalowi wyborcza.pl.
Jerzy Połomski powiada, że być może jego niechęć do oszczędzania wynika z tego, że nie ma rodziny, którą musiałby zabezpieczyć.
"Nigdy nie miałem w sobie nastawienia, żeby nagromadzić bezpiecznie sumy po to, by je mieć, kiedy dostanę raka. Co z tego, że zgromadzę? Może gdybym miał rodzinę, tobym bardziej zabiegał o to, by jej coś po sobie zostawić" - powiedział "Wysokim Obcasom".
87-letni piosenkarz, na szczęście, cieszy się świetnym zdrowiem i znakomitą kondycją. Niedawno żartował na łamach "Super Expressu", że jest pozbawiony nerwowych stanów i żyje bez stresu, dlatego że nie jest związany z żadną kobietą, a jedyne, czego pragnie, to żeby nie sprawiać kłopotu otoczeniu.
Jerzy Połomski nie kryje, że tęskni za swoją publicznością. Chciałby wrócić na scenę. Nie po to jednak, by dorobić do emerytury, ale żeby znowu poczuć przyjemność i satysfakcję, jakie zawsze dawał mu kontakt z fanami.
***