Jerzy Połomski przed śmiercią stronił od ludzi. Miał wstydliwy problem. "To ze mną jest kłopot"
Jerzy Połomski swoje ostatnie chwile spędził w Skolimowie, gdzie przebywają najwięksi artyści z całego kraju. Nic dziwnego, że mieszkańcy Domu Artysty Weterana wciąż pamiętają jego obecność. Oto co zdradzili na temat ostatnich chwil wielkiego muzyka oraz pewnego poważnego problemu, który bardzo utrudniał mu kontakty z przyjaciółmi.
Jerzy Połomski obecny był na polskich scenach przez ponad 50 lat. Pół wieku wykonywał utwory, które łączyły pokolenia. Nietrudno w to uwierzyć, patrząc na karierę, która już w latach 60. nabierała niewiarygodnego tempa. To właśnie Połomski wykonywał takie hity, jak "Cała sala śpiewa z nami" czy "Bo z dziewczynami" (posłuchaj!). Dopiero pod koniec życia, gdy zdrowie zaczęło dawać się we znaki, zszedł ze sceny i wycofał się z życia publicznego.
Mieszkańcy Domu Artystów Weteranów Polskich w Skolimowie wciąż wspominają go jako wyjątkowego człowieka, który mimo pogody ducha wyraźnie stronił od kontaktów z innymi. Według niektórych, mógł wstydzić się pewnych zdrowotnych problemów...
Tancerka Ryszarda Gozdowska w rozmowie z Plejadą wyznała, że jego odcinanie się bardzo smuciło mieszkańców.
"Znaliśmy się z Jurkiem jeszcze z mojej pracy w Związku Artystów Scen Polskich, ponieważ ja pracowałam tam 26 lat. Jak Jurek przyszedł tu, to bardzo chętnie go przywitaliśmy. Jednak był coraz bardziej chory. Później już nie chciał, by ktokolwiek go odwiedzał. Nie chciał nikogo też odwiedzać w ich pokojach. Brak nam Jurka, bo to był wspaniały człowiek. Tak skromny, tak kochany, taki życzliwy dla wszystkich. Cieszymy się bardzo, że mamy tu kaplicę i odbywają się tu msze. Od czasu do czasu odbywają się w intencji osób, które tutaj mieszkały, których już między nami nie ma" - opowiadała.
Śpiewaczka Alina Kaniewska-Krasucka również troszczyła się o muzyka i długo próbowała "przebić się" przez jego skorupę.
"Do tej pory mi go szkoda. Nie mogę się z tym pogodzić. Bardzo chciałam z nim utrzymywać kontakt i nawet rozmawiałam z nim delikatnie na ten temat, ale powiedział mi wtedy: ze mną jest kłopot, ja nie słyszę. On miał po prostu niedosłuch i zdawał sobie z tego sprawę. Bardzo możliwe, że właśnie dlatego był taki odsunięty" - wspominała ze smutkiem.
Miesiąc po śmierci muzyka w mediach pojawiły się informacje, że w sądzie odbędzie się sprawa spadkowa. Artysta nigdy się nie ożenił, ani nie miał dzieci. Jego rodzeństwo, Jadwiga oraz Wojciech, zmarło przed nim.
Jedyną rodziną Połomskiego są dzieci jego brata, które z niewiadomych powodów zostały odsunięte od organizacji pogrzebu stryja.
Menedżerka Połomskiego w rozmowie z dziennikarzami "Faktu" nie chciała powiedzieć zbyt wiele. Nie rozprawiała o testamencie ani o podziale majątku.
"Mogę jedynie poinformować, że odbędzie się rozprawa spadkowa" - wyznała menedżerka i przyjaciółka artysty.
Czytaj też: