Jerzy Stuhr "jest słaby" i z "trudem spaceruje". A w sieci wściekłość po skandalicznym wyznaniu
Kto mógłby się spodziewać, że akurat 25 lipca rozpocznie się wielka medialna ofensywa Jerzego Stuhra. Równie popularny, co kontrowersyjny aktor udzielił dwóch wywiadów, w których otwarcie zarzuca prokuraturze zorganizowanie na niego nagonki po samochodowej kolizji z poprzedniego roku. Sam Stuhr czuje się czysty jak łza, ale mało kto podziela jego punkt widzenia.
Ostatnie tygodnie nie były łatwe dla Jerzego Stuhra, który niedawno przeszedł nagłą operację krtani po wykryciu w jej złośliwego nowotworu. Od tego czasu w rolę jego "rzecznika" wcielił się syn. Co więcej, Maciej Stuhr nie tylko donosił o stanie zdrowia ojca, ale także potraktował minione wydarzenia jako dobry moment na rozliczenie z przeszłością.
Młodszy z aktorów bez ogródek opisał dorastanie pod okiem często krytycznego ojca, podkreślając przy tym, że sam dla swoich dzieci stara się być zupełnie innym tatą. Po ostatnich wywiadach Jerzego Stuhra można mieć wrażenie, iż nie stać go na równie introspektywne spojrzenie wgłąb siebie. A przynajmniej nie w kontekście zeszłorocznej samochodowej kolizji, do której doszło po spożyciu przez gwiazdora lampki wina.
We wtorkowe popołudnie ukazały się dwa osobne wywiady z 76-letnim aktorem. W pierwszym z nich Stuhr nazwał zajście z października 2022 roku mianem "kompletnej błahostki". Nie tylko umniejszał swoją winę i poniesione przez motocyklistę obrażenia, ale też sugerował jakiegoś rodzaju spisek wymierzony w jego osobę. Padły z jego strony nawet słowa, jakoby "wszystko mogło zostać spreparowane".
W rozmowie z Plejadą celebryta potwierdził, że czuje się niewinny. Jedyne zaś, co spędza mu po całym tym czasie sen z powiek to "pomówienia i stosunek prokuratury do mojej osoby". Na tym jednak nie poprzestał. Jego słowa sugerują, że sam czuje się ofiarą niemal jak z filmu:
"Czuję się niewinny, skończyło się na kolizji. Tak naprawdę nic nie zrobiłem, więc wewnętrznie jestem kompletnie czysty. Oczywiście denerwują mnie pomówienia i stosunek prokuratury do mojej osoby, która proponowała coraz wyższe kary i chciała mnie zjeść. Pan Ziobro ścigał pół roku. Powiedzieli, że będą to robić do końca, a ja się zastanawiam: po co? To wręcz filmowa sytuacja, ale chciałbym, żeby już się skończyła" - podkreślił Jerzy Stuhr.
Oba wywiady odbiły się szerokim echem po polskim internecie. Jerzego Stuhra mocno skrytykowały takie postaci mediów i życia publicznego, jak m.in. Marcin Dobski, Jakub Kralka, Jakub Wencel, Katarzyna Sadło, Tomasz Madras czy Tomasz Walczak. Wśród ich komentarzy możemy znaleźć głosy o "upadku", zbyt łagodnym podejściu społeczeństwa do osób siadających za kółkiem pod wpływem i "degeneracji elit". Jeszcze mocniej sprawę komentują zwykli internauci, którzy bynajmniej nie cenzurują swoich wypowiedzi. Oto niektóre z nich.
"O mój boże, biedny, prawie go zaszczuliśmy" - napisał ironicznie jeden z internautów.
"Za samo ogłaszanie takich takich opinii dawałbym wyroki" - dodał drugi.
"Dobrze, że tragedia nie zaczęła się w dniu, w którym zabił człowieka" - trzeźwo zaznaczyła z kolei posłanka Lewicy Anna-Marka Żukowska.
Poniekąd zaskakujące jest, że Jerzy Stuhr zdecydował się na udzielenie dwóch kontrowersyjnych wywiadów, choć z jego zdrowiem wciąż jest bardzo daleko od ideału. Choć gwiazdor stara się być dobrej myśli, to wciąż jest mocno osłabiony:
"Sytuacja mocno się skomplikowała. Spędziłem w szpitalu trzy tygodnie, przeszedłem operację. Teraz żyję chwilą. Czuję się dobrze, choć wciąż jestem słaby, z trudem nawet spaceruję" - wyznał aktor.
Czy to więc najlepszy czas na wracanie w taki sposób do budzącej wielkie emocje sprawy?
Zobacz też:
Wyrok w sprawie Stuhra utrzymany. Wiemy, co go czeka