Jerzy Stuhr usłyszał wyrok w sprawie spowodowania wypadku! Aktor prowadził pod wpływem alkoholu
Po kilku miesiącach od zdarzenia, 1 marca ruszył głośny proces Jerzego S., który w październiku zeszłego roku podjął "najgorszą w życiu decyzję o prowadzeniu samochodu" i spowodował stłuczkę z jadącym obok motocyklistą. Oskarżony nie stawił się w sądzie. Na sali obecny był za to przedstawiciel aktora i sam poszkodowany. Podczas tego samego posiedzenia, sąd ogłosił wyrok.
1 marca odbył się głośny proces popularnego aktora Jerzego Stuhra, który oskarżony jest o spowodowanie wypadku pod wpływem alkoholu. Do zdarzenia doszło 17 października ubiegłego roku. Oskarżony miał wtedy wsiąść za kierownicę po kieliszku wina i spowodować kolizję z jadącym obok motocyklistą. Kontrowersyjną sprawę szeroko komentowała cała Polska.
Dopiero miesiąc po feralnej stłuczce sprawca zdarzenia został przesłuchany w krakowskiej prokuraturze. Aktorowi zostały przedstawione zarzuty "prowadzenia auta pod wpływem alkoholu w stężeniu 0,7 promila w wydychanym powietrzu".
75-letni aktor na profilu swojego syna zamieścił specjalne oświadczenie, w którym okazał skruchę i przeprosił za zaistniałą sytuację.
"Bardzo żałuję i przepraszam, że wczoraj podjąłem tę najgorszą w moim życiu decyzję o prowadzeniu samochodu. Deklaruję pełną współpracę z organami powołanymi do wyjaśnienia wczorajszego incydentu. Jednocześnie chciałem zapewnić, że wbrew doniesieniom medialnym, nie zbiegłem z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymałem się na życzenie jego uczestnika i razem oczekiwaliśmy na przyjazd policji" - pisał w mediach społecznościowych.
Zapowiedział też, że nie ma zamiaru utrudniać śledztwa i w związku z tym będzie współpracować z prokuraturą.
Mimo szumnych zapowiedzi oskarżony jednak nie stawił się w sądzie już w pierwszym dniu procesu. I choć w budynku Sądu Rejonowego dla Krakowa Krowodrzy na przybycie aktora czekało mnóstwo dziennikarzy, na sali pojawił się jedynie poszkodowany oraz przedstawiciel 75-letniego kierowcy oskarżonego o spowodowanie stłuczki.
Motocyklista podczas rozmowy z dziennikarzami wyznał, że w jego opinii podczas śledztwa doszło do nieprawidłowości, a dostarczone przez niego nagranie z miejsca wypadku zostało zmodyfikowane:
"Nie ma na nim samego momentu kolizji. Wycięta jest także ścieżka dźwiękowa, na której słychać moment uderzenia" - cytuje mężczyznę Onet.pl.
"Dwóch mężczyzn powiedziało, że jeśli udostępnię nagranie z wypadku, będę miał kłopoty. Mieli ze sobą broń" - twierdzi poszkodowany.
Inne zdanie na temat filmu ma prokurator:
"Nagranie zawiera niezmanipulowany obraz, dlatego że został zabezpieczony przez biegłego z oryginalnego przez niego samego nośnika. Zawiera dźwięk, jest w kolorze. Odtwarzane było przeze mnie osobiście na etapie śledztwa i postępowania przygotowawczego. Nie było żadnych uwag wcześniej" - powiedział Bartłomiej Legutko.
Choć oskarżony nie zjawił się w sądzie, na sali obecny był jego pełnomocnik. Przedstawiciel Jerzego Stuhra przed rozpoczęciem procesu złożył wniosek w imieniu aktora, w którym 75-latek wyraził chęć dobrowolnego poddania się karze. Miała to być grzywna w wysokości 12 tysięcy złotych i trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów. W dodatku mężczyzna miałby wypłacić poszkodowanemu motocykliście świadczenie w wysokości 5 tysięcy złotych.
Prokurator odrzucił jednak ten wniosek. Zaproponował zamiast tego grzywnę w wysokości 45 tysięcy złotych, a także wpłatę 25 tysięcy złotych na fundusz postpenitencjarny.
Ostatecznie sąd ukarał aktora trzyletnim zakazem prowadzenia pojazdów mechanicznych oraz równowartością 200 stawek dziennych grzywny, gdzie wartość jednej stawki to 60 zł. 75-letni aktor zapłaci więc w sumie 12 tys. zł kary, z czego połowę stanowi wpłata na fundusz pomocowy, a cztery tysiące złotych na rzecz Skarbu Państwa.
Wyrok nie jest prawomocny.
Zobacz też:
Jerzy S. usłyszał zarzuty. Nie będzie odpowiadał za spowodowanie wypadku
Jerzy S. zatrzymany za potrącenie motocyklisty. Aktor miał 0,7 promila alkoholu
Jerzy S. potrącił motocyklistę? Był pod wpływem alkoholu. Uciekał policji!