Jerzy Stuhr: Zdrowie dało mu sygnał, aby przystopować z pracą?
Jerzy Stuhr (68 l.) powoli wraca do zdrowia. Aktor musi jednak pamiętać, że powinien zwolnić, aby móc pomagać innym osobom, które walczą z rakiem.
W piątek 19 lutego Jerzy Stuhr gościł na gali z okazji 50. urodzin Teatru STU w Pałacu Wielopolskich, siedzibie władz miasta Krakowa.
Przyszedł, bo była to wyjątkowa uroczystość, ale na co dzień bardzo się oszczędza. Wciąż nie doszedł bowiem do pełni sił po niedawnym pobycie w szpitalu.
Na początku lutego Jerzy Stuhr trafił do szpitala, skarżąc się na duszności i ból w klatce piersiowej. Sprawa wyglądała poważnie. Mówiono nawet o zawale serca.
Wszystko wskazuje na to, że aktor najgorsze ma już za sobą, ale stara się zbytnio nie forsować. Dużo ćwiczy i dba o siebie.
Ostatnio sfotografowano aktora w pobliżu jego krakowskiego domu.
Stuhr wyszedł na spacer z psem. W sportowym stroju i wygodnych butach, niespiesznym krokiem przemierzał okolicę. Co kilkadziesiąt metrów wykonywał proste, zalecone przez lekarzy ćwiczenia: wymachy i krążenia ramionami.
Na razie na więcej nie może sobie pozwolić, ale docenia nawet te drobne przyjemności.
Po tym, jak cztery lata temu wygrał ciężką walkę z nowotworem krtani, nie ukrywał, że ma ochotę czerpać z życia pełnymi garściami.
Jednak szczęście rodziny nie trwało długo. Wkrótce żona aktora, Barbara, która z takim oddaniem opiekowała się nim w czasie choroby, sama podupadła na zdrowiu. Dla obojga małżonków był to kolejny znak, by zwolnić tempo.
Aktor mówił wówczas, że zrezygnował nawet z etatu w teatrze, by poczuć się niezależnym.
Bo jeśli czasem wpada w wir pracy, to później potrzebuje kilku tygodni odpoczynku, by naładować akumulatory.
Najwyraźniej jednak w ostatnich miesiącach zapomniał o zaleceniach lekarzy. Organizm znów się zbuntował...
Odkąd aktor pokonał raka, jeszcze chętniej niż kiedyś włącza się w pomoc chorym na nowotwory i ich rodzinom.
"Daję im nadzieję. Ludzie chorzy na raka są bardzo samotni" - mówi.
Dlatego żartuje czasem z żoną, że nie może zachorować, bo zawiódłby cały naród.
Ale żeby tak było, najpierw musi zadbać o siebie.
(Dzień dobry TVN/x-news)