Jest wyrok sądu w głośnej sprawie Edyty Górniak. Mamy komentarz gwiazdy
Zakończyła się trwająca już od kilku lat głośna batalia sądowa pomiędzy Edytą Górniak a organizatorem koncertów, który pozwał artystkę za odwołany występ. Decyzja sądu jest dla diwy bardzo niekorzystna, bowiem gwiazda musi zapłacić sporą sumę pieniędzy.
Ostatnio polskie media obiegła zaskakująca wiadomość. Okazało się bowiem, że Edyta Górniak postanowiła na jakiś czas opuścić nasz kraj. O swojej "dłuższej podróży po świecie" gwiazda poinformowała fanów za pośrednictwem social mediów. Przy okazji diwa oznajmiła, że w związku z nieobecnością zdecydowała się wynająć swój dom na Podhalu.
Parę dni później wyszło na jaw, że piosenkarka wybrała się do Indonezji. Zaskakujący jest jednak nie tylko kierunek wycieczki, ale także jej powód. 50-latka nie poleciała bowiem do Azji na wypoczynek, ale by uporać się z uzależnieniem od kofeiny.
Teraz okazuje się, że problemy z nadmiernym spożywaniem kawy to niejedyne kłopoty polskiej gwiazdy. Właśnie zakończyła się bowiem głośna sprawa, którą wytoczył artystce organizator jednego z odwołanych przez nią koncertów.
Sprawa sięga roku 2016, kiedy to zaplanowany wcześniej występ Edyty Górniak nie odbył się z powodów "niezależnych od organizatora". Jak informowała wtedy prasa i serwisy internetowe - przyczyną odwołania imprezy były problemy zdrowotne piosenkarki, która zmagała się wtedy z "wyczerpaniem i zakażeniem górnych dróg oddechowych". Stan zdrowia uniemożliwiał diwie przylot do Polski. Szczególnie że mieszkała wtedy w Los Angeles, podróż wiązałaby się więc z wieloma godzinami spędzonymi na pokładzie samolotu
Porces - po niemal siedmiu latach oczekiwania - zakończył się dla finalistki Eurowizji z 1994 roku bardzo niekorzystnie. Według decyzji krakowskiego sądu Edyta Górniak musi bowiem zapłacić poszkodowanemu aż 83 tysiące złotych. Wyrok nie jest jednak prawomocny, co oznacza, ze artystka może odwołać się od niego i sprawa wróci wtedy do ponownego rozpatrzenia.
Czy Edyta Górniak zdecyduje się zapłacić zasądzoną kwotę, czy postanowi bronić się przed sądem?
Edyta zareagowała na prośbę redakcji Pomponika i przesłała nam swój komentarz w tej sprawie. Przytaczamy go poniżej.
"Witam Serdecznie.
Ten temat dotyczy koncertu, który miał odbyć się w Warszawie, w czasie kiedy mój Syn kilka lat temu trafił w stanie krytycznym do szpitala w Los Angeles. Mieszkając wówczas w Kalifornii latałam regularnie do Polski na różne projekty.
Sytuacja wydarzyła się w czasie, kiedy miałam zaplanowanych kilka projektów. W przypadku programu dziecięcego "Hip-hip hura" którego byłam wówczas jurorem, producenci telewizyjni bardzo pilnie zareagowali z chęcią pomocy i przygotowali zastępstwa za mnie na czas niedyspozycji rodzinno-zdrowotnej. Zastępstwo przyjęła wtedy Kayah.
Natomiast organizator koncertu warszawskiego, nie przygotowywał zastępstwa, nie zgodził się także na żaden przez nas proponowany inny termin, a także nie ubezpieczył koncertu, jako imprezy masowej. Dziś żąda odszkodowania za wówczas moją i mojego syna niedyspozycje.
Sprawa jest w toku od kilku lat.
Pozdrawiam Serdecznie
Edyta Górniak".
Zobacz też:
Utwór innego autora w tomie wierszy Wisławy Szymborskiej. "Pewnie zaśmiewa się z pomyłki"
Edyta Górniak nie zdała matury. Wokalistka skrytykowała egzamin dojrzałości
Górniak zachęca do wynajęcia swojego domu. Wyemigrowała z kraju?