Joanna Brodzik i Bartłomiej Świderski byli kiedyś zaręczeni. Oto historia ich miłości
Parę tworzyli prawie cztery lata. Kiedy ukochany się oświadczył, z radością powiedziała: "Tak". Ale nagle w jej życie wkroczył inny mężczyzna...
Mieli po 26 lat, kiedy pewnego dnia spotkali się w kawiarence "Marcinek" na warszawskiej Starówce. Wspólny znajomy przedstawił ich sobie. Rzucali w swym kierunku ukradkowe spojrzenia, dobrze im się rozmawiało. Zaczęło iskrzyć. Choć początkowo Joanna Brodzik widziała w Bartłomieju Świderskim tylko fajnego kolegę.
Sytuacja się zmieniła, kiedy wyjechali razem do Krakowa. Mieli nocować w mieszkaniu znajomego, ale okazało się, że klucze, które dostali, nie pasują. Pojechali więc do hotelu. Był tylko jeden wolny pokój z podwójnym łóżkiem. Rozbawieni sytuacją, zdecydowali się wziąć lokum. - Los rozstrzygnął za nas! - śmiał się Bartek.
Kraków znał bardzo dobrze. Gdy za pierwszym razem nie dostał się na studia aktorskie, mieszkał tutaj, chodził na kursy do prywatnego studium i pracował jako barman. Teraz mógł pokazać Joasi piękne zakątki miasta. Spacerowali do późna w nocy. Odkryli, że wiele ich łączy, że mają porozumienie dusz.
Z wycieczki wrócili jako para. Byli zakochani i postanowili dzielić życie. Zamieszkali na warszawskiej Starówce, którą szczerze polubili. Oboje pochodzą z prowincji, ona z Lubska, on ze wsi Bielawa pod Wrocławiem. Dopiero stawiali pierwsze kroki w zawodzie. Z radością urządzali swoje gniazdko. Jeździli razem na Koło, gdzie Joasia wynajdywała stare meble i potem poddawała renowacji. To była jej pasja.
Chodzili na pokazy mody, na imprezy, chętnie pozowali do zdjęć. Aktorka wspierała ukochanego w jego marzeniach, by śpiewać. Bartek występował w zespole rockowym Grejfrut. Kibicowała mu gorąco podczas festiwalu w Opolu w 2000 roku. Ku jej wielkiej radości kapela zdobyła nagrodę im. Anny Jantar za debiut. Kilka miesięcy później muzycy wydali płytę.
Para traktowała swoją relację poważnie. Na święta Bożego Narodzenia młodzi pojechali w rodzinne strony aktorki i tam Bartek się oświadczył. Były kwiaty, piękny pierścionek zaręczynowy i radosny krzyk Joasi: "Tak!". - To mój pierwszy związek, w którym bez obawy potrafię wyobrazić sobie siebie za 20 lat, więc wydaje mi się, że warto w niego inwestować - zwierzała się.
Czytaj dalej na następnej stronie.
Minął kolejny rok, ale oni nie zdecydowali się na ślub. Na ich relacji pojawiły się pierwsze rysy. Okazało się, że Bartek nie ma łatwego charakteru. Bywał władczy, obrażalski, czasami nieprzewidywalny. Zdarzyło się, że zapomniał o urodzinach ukochanej.
Emocje powoli stygły, a w zamian pojawiła się rutyna. Wtedy w życie Joasi wkroczył Paweł Wilczak. Spotkali się w 2002 roku, realizując sitcom "Kasia i Tomek", w którym grali tytułowe role. Spędzali dużo czasu na planie. Początkowo mówiono, że nie przypadli sobie do gustu, ale okazało się, że kto się czubi, ten się lubi.
8 lat starszy aktor oczarował Joasię. Nie miała wątpliwości, że to ten jedyny. Zakończyła więc związek z Bartkiem, oddając mu pierścionek. Mężczyzna nie mógł się otrząsnąć po rozstaniu. Długo nosił urazę w sercu.
- Nie mamy układu przyjacielskiego - tłumaczył z goryczą.
Dopiero dzięki serialowi "Magda M.", w którym wystąpił jako kolega głównej bohaterki granej przez Joasię, zakopali wojenny topór.
***
Zobacz więcej materiałów: