Reklama
Reklama

Joanna Brodzik i Paweł Wilczak: Wszystko dla synów!

Z ilu jeszcze żelaznych postanowień będą musieli zrezygnować?

Wiosenny dzień, jedno z nowych osiedli stolicy skąpane w słońcu. Dwoje dorosłych spaceruje tuż za bawiącymi się na hulajnogach kilkulatkami. Ani chłopcy, ani ich rodzice nie wyróżniają się specjalnie. Tego właśnie od lat chcieli dla siebie i swoich synów - 7-letnich bliźniaków Jasia i Franka - aktorzy Joanna Brodzik (43 l.) i Paweł Wilczak (50 l.). Życzyli sobie spokoju i anonimowości.

Jeszcze 10 lat temu nie mogli tak spokojnie nigdzie się pokazać. Otaczali ich fotoreporterzy, tłumy wielbicieli. Sponsorzy bili się o nich, a reklamodawcy oferowali krocie. Ponoć jedna z australijskich firm zapłaciła aktorce za pokazanie się na uroczystości wręczenia Telekamer Tele Tygodnia w wartym 350 tysięcy złotych sznurze pereł! Jednak żadne pieniądze nie mogły się równać ze spełnieniem marzenia o dojrzałym rodzicielstwie.

Reklama

Dlatego, gdy się udało, para postanowiła zniknąć z życia publicznego i za wszelką cenę chronić chłopców przed zgiełkiem aktorskiego świata. Nawet podczas kilkuletniej pracy na planie sagi "Nad rozlewiskiem", Joanna pilnie przestrzegała zasady, by media trzymać na dystans. W miesiącach wakacyjnych, aby grać Małgorzatę Jantar i nie martwić się o to, jak wakacje spędzają dzieci, miała na Mazurach, gdzie powstawały zdjęcia, wynajęty dom oraz opiekunkę do bliźniaków. Za niektóre luksusy płaciła z własnej kieszeni. Ale cena nie grała roli, bo ważne było, że dzieci są blisko.

Podobnie było, gdy chłopcy mieli iść do pierwszej klasy. Aktorska para przeżywała to, bo elitarna szkoła, którą wybrali, jest oblegana przez rodziców marzących o świetnym wykształceniu potomków. Tu zawsze było trudno o miejsca. I nie ma wyjątków - nawet dla gwiazd, takich jak oni! Zacisnęli zęby i dopięli swego.

Niestety, takie decyzje mają też swoją cenę. Gdy celebryci znikają z okładek pism, znikają także sponsorzy. Trudno również reżyserom pamiętać o aktorach, którzy chcą być zapomniani. Z tego powodu i naszych bohaterów powoli zaczęła dopadać proza życia. Telefony z propozycjami dzwoniły coraz rzadziej. Wprawdzie wpływy z reklam zapewniają rodzinie bezpieczeństwo finansowe, lecz największe nawet oszczędności skończą się, gdy do nich nikt nie dokłada. A przecież mają zobowiązania - kredyt we frankach na segment w Wilanowie, wysokie czesne bliźniaków w elitarnej szkole. Utrzymanie rodziny kosztuje.

Po zakończeniu zdjęć do sagi "Nad rozlewiskiem", Joanna Brodzik weszła w produkcję serialu TVN "Nie rób scen", który miał zapewnić jej rodzinie finansowy oddech na kolejne lata. Ale nie okazał się takim hitem, jak niegdyś "Kasia i Tomek" czy "Magda M.", więc kolejnych sezonów nie będzie i kolejne źródełko dochodów wyschło. Tata bliźniaków Paweł Wilczak od 5 lat, odkąd skończyły się zdjęcia do serialu "Usta usta", także nie ma skąd czerpać dochodów. Zagrał małe role w kilku projektach, ale trudno uznać, żeby spełniły finansowe marzenia.

Z myślą o zapewnieniu angażu ukochanemu, Joanna zaczęła pracę nad sitcomem o życiu mężczyzny po 40. Miało być zabawnie, jak w przebojowej "Kasi i Tomku" - perypetie z kobietami, pracą i dorastającymi dziećmi. Ale serial nie powstał... Nic dziwnego, że podczas jednego z rodzinnych spacerów na twarzach popularnej pary malowała się troska...

- Chciałabym, żeby moje dzieci i mój partner, niezależnie od tego, czy mamy akurat lata tłuste czy chude, zawsze mieli świadomość, że są w naszym domu ludzie, którzy się kochają - wyznała w jednym z ostatnich wywiadów. To marzenie każdej troskliwej mamy i mądrej partnerki. - Rozmawiamy od 12 lat: rano, wieczór i w nocy. Przegadaliśmy miesiące, rzeki tematów - mówi Joanna. To najlepszy sposób na wszelkie problemy, także zawodowe i finansowe.

Najwyraźniej w czasie jednej z takich rozmów doszli do ważnego wniosku. Ich dzieci są już na tyle duże, że nadeszła pora powrotu na salony. Kilka dni temu para zostawiła więc Jasia i Franka w domu i wybrała się na premierę filmu "Letnie przesilenie". Obecni na pokazie byli liczący się reżyserzy i producenci, którym postanowili się przypomnieć. Zainteresowanie, które wzbudzali u fotoreporterów, było nieporównywalnie mniejsze niż 10 lat temu. Para chyba już zrozumiała, że ich zawód wymaga kompromisów - nie można być gwiazdą, zupełnie unikając ludzi. Z jakich jeszcze żelaznych postanowień zrezygnują?

*****

Zobacz więcej materiałów z życia celebrytów


Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Joanna Brodzik | Paweł Wilczak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy