Reklama
Reklama

Joanna Brodzik i Paweł Wilczak zmagają się z kryzysem w związku?

Joanna Brodzik (45 l.) i Paweł Wilczak (52 l.) wspierali się w wielu trudnych sytuacjach, ale ostatnio bardzo się od siebie oddalili. Czy znajdą w sobie siłę, by dalej być rodziną? W końcu mają dwoje dzieci…

- Wyniosłam z domu bagaż dziecka z niepełnej rodziny, wychowywanego właściwie bez ojca. Babcia i mama miały największy wpływ na kształtowanie mojego światopoglądu - przyznała w jednym z wywiadów Joanna Brodzik.

Podkreślała w nim to, jak długo martwiła się o to, że ona, bez wzorca pełnej rodziny, nie będzie umiała stworzyć stabilnego domu. Wyleczyła się z tego lęku, dopiero gdy przed 16 laty na planie "Kasi i Tomka" spotkała Pawła Wilczaka. Zrozumiała wtedy, że los postawił na jej drodze mężczyznę, któremu będzie mogła zaufać. 

Reklama

Choć nie zdecydowali się na ślub, to ich związek dziewięć lat temu scementowały narodziny Janka i Franka. Przed tym radosnym wydarzeniem przeżyli prawdziwy dramat. Okazało się pod koniec ciąży, że życie Joanny i chłopców było zagrożone, a po porodzie bliźniacy przez rok wymagali intensywnej rehabilitacji. 

Gdyby nie wsparcie Pawła, trudno byłoby aktorce udźwignąć ten ciężar. - Miałam szczęście, że do opieki było nas dwoje. Różniło nas tylko to, że ja karmiłam piersią, a on butelką - wspominała ten czas artystka.

Wtedy wydawało się, że aktor znakomicie sprawdza się nie tylko jako ojciec, ale też towarzysz życia. Nie miał nic przeciw temu, by w niespełna rok po narodzinach chłopców Joanna wróciła na plan zdjęciowy sagi "Nad rozlewiskiem". Zajął się maluchami, domem i czekał na propozycje zawodowe, które pozwolą mu się spełnić.

Gdy te przez kilka lat nie nadchodziły, aktorka postanowiła pomóc ukochanemu. Gwiazda stworzyła serial z myślą o nim, a nawet prowadziła rozmowy z producentami TVP, żeby oni znaleźli dla Pawła odpowiednią rolę. Nic z tego nie wyszło, ale okazało się, że rynek filmowy miał dla artysty inną propozycję. 

W marcu Wilczak rozpoczął pracę na planie filmu "Pan T.". - Paweł liczył na to, że teraz, gdy on spędza na planie wiele godzin, a Joanna zakończyła pracę w serialu "Nad rozlewiskiem", ona więcej czasu poświęci domowi. Niestety, tak się nie dzieje - twierdzi znajomy pary.

Już od miesięcy gwiazda jest w domu gościem. Realizuje bowiem swój serial oparty na archetypach kobiecości. W ostatnich tygodniach poświęca też mnóstwo czasu na promocję książki swojego przyjaciela Radosława Figury "Magda M. Ciąg dalszy nastąpił".

W natłoku zajęć znajduje jeszcze chwile na spotkania z podopiecznymi fundacji "Opiekun serca", w której pełni funkcję prezesa zarządu. W ciągu ostatnich tygodni regularnie wyjeżdżała na drugi koniec Polski: do Lubska, Zielonej Góry, Żar, Brodów i Kazimierza Dolnego.

Para stara się jak może, by pogodzić wszystkie zajęcia i znaleźć czas dla siebie i synów, ale jest to coraz trudniejsze. - Oddalili się od siebie. Pawła nie było nawet na urodzinach Joasi - zdradza w rozmowie z "Na Żywo" znajomy aktorów.

Artystka zwykle w wywiadach wychwalała ukochanego. Jednak w ostatniej rozmowie na jego temat wymownie milczy. Zaskoczyła wręcz stwierdzeniem, że to przyjaciółki dają jej siłę, by trwać. Przyznała też, że miewa pod dachem trudne momenty.

- Dorośli mają zapewnić dzieciom stabilizację, ale gdy syn pyta mnie "Mamo, jesteś smutna?", mówię: "Tak. To sprawy dorosłych, ale ogarnę je za chwilę." Możemy wtedy wspólnie poczekać, aż będzie lepiej - powiedziała, podkreślając, że synowie są dla niej najważniejsi. - Głęboko utkwiły we mnie historie kobiet, które goniąc za celami zawodowymi, przegapiły ważne momenty w życiu dzieci - dodała.

Pewne jest, że Paweł i Joanna mocno kochają swoje pociechy. To ich łączy, ale... niewątpliwie dzieli gonitwa za własnymi marzeniami. - Wszyscy mają nadzieję, że oni we dwoje przeżyli tyle trudnych sytuacji, że i teraz uda im się przetrwać ten kryzys - mówi źródło tygodnika.

*** 
Zobacz więcej materiałów:

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Paweł Wilczak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy