Joanna Górska o walce z chorobą: W szpitalach jest jak na taśmie. Pacjent ma być grzeczny
Dziennikarka Polsat News Joanna Górska na łamach "Wprost" wspomina swoją walkę z chorobą nowotworową.
Gdy w lipcu 2017 roku dowiedziała się, że choruje na raka piersi, nie zastanawiała się ani chwili i jak najszybciej podjęła leczenie. Wsparciem w tym trudnym czasie był dla niej partner Robert Szulc.
W najnowszym wywiadzie Górska wraca do początków swojej choroby i samej diagnozy.
Jak mówi, leczenie odbywało się sprawnie dzięki wykupionemu pakietowi w prywatnej placówce. Mogła więc szybko umówić się do internisty, a badanie USG wykonane zostało w tym samym dniu.
Późniejsze spotkanie z polską służba zdrowia wspomina jako "zderzenie z pędzącym pociągiem".
"Pacjentów jest tak dużo, że nie sposób wobec każdego wykazać się empatią. Tam jest jak na taśmie. Panuje też przekonanie, że pacjent ma być grzeczny, nie odzywać się za dużo, nie daj Boże sprawiać problemy" - mówi Górska na łamach "Wprost". Ona nie była "grzeczną" pacjentką, nie pozwoliła na założenie portu, który zapewnia stały dostęp do żył.
"Wolałam wenflon i to nie podobało się pielęgniarkom, bo miały ze mną więcej pracy. Ale spotkałam też wielu wspaniałych lekarzy i cudowne pielęgniarek. Anioły. Jedna z lekarek, kiedy płakałam na korytarzu, nawet podeszła i mnie przytuliła" - wspomina.
Zwraca również uwagę na fakt, że polski system jest bezlitosny dla zmagających się z rakiem piersi kobiet. Wiele leków - dostępnych na świecie - u nas nie jest refundowanych, w konsekwencji czego kobiety "z rozsianym rakiem" trafiają do opieki paliatywnej. Wyjściem z sytuacji są publiczne zbiórki pieniędzy.