Joanna Ibisz opowiedziała, jak wyglądał jej poród. Potem nie była w stanie zająć się synem
Joanna Ibisz (29 l.) podzieliła się niezwykle osobistym wyznaniem. Okazuje się, że podczas porodu żona Krzysztofa Ibisza przeszła istne piekło. Doszło do poważnego uszkodzenia jej ciała. Żona Ibisza dopiero rok po narodzinach syna opowiedziała, co wydarzyło się na porodówce.
Joanna Ibisz to trzecia żona Krzysztofa Ibisza. Z poprzednich małżeństw, prezenter ma już dwóch synów, a niedawno po raz trzeci został ojcem. Jego młodsza o 27 lat ukochana 18 września ubiegłego roku urodziła mu trzeciego syna, imieniem Borys.
Pomimo znacznej różnicy wieku, małżonkowie doskonale się rozumieją, a ich życie rodzinne przebiega bez zarzutów. Mimo to, zdarza się, że licząca niemal 3 dekady przepaść daje o sobie znać.
"Są momenty, kiedy czuć tę różnicę wieku. W większości raczej jej nie czuć. Na pewno jest to jakieś przełamanie, bo w naszej kulturze nie jest to dobrze postrzegane. To się powoli zmienia, ale jednak patrzy się na to w różny sposób... Najpierw musiałam się trochę przełamać, ale potem, gdy zauważyłam, że w codzienności tego tak nie czuję, to przestało mi to w jaki sposób przeszkadzać" - mówiła ukochana Krzysztofa Ibisza w wywiadzie dla "Jastrząb Post".
Choć od narodzin syna pary minął już ponad rok, dopiero teraz Joanna Ibisz zdecydowała się otworzyć na temat porodu. W szczerym wywiadzie udzielonym dla podcastu "Ładne Bebe" zdradziła, jakie były okoliczności przyjścia na świat jej pierwszego dziecka. Okazuje się, że wcale nie było kolorowo. Początkowo żona Krzysztofa Ibisza chciała, aby na sali porodowej była z nią tzw. doula. Ze względu na fakt, że poród odbywał się w trakcie pandemii rodzącej mogła towarzyszyć wyłącznie jedna osoba. Dosłownie w ostatniej chwili Joanna Ibisz zmieniła zdanie.
Joanna Ibisz musiała wybrać wyłącznie jedną osobę, która będzie towarzyszyć jej na sali porodowej. Widząc stres swojego męża, kobieta chciała rodzić z doulą. Gdy dojechała na miejsce okazało się, że Krzysztof Ibisz stworzył już dla ukochanej magiczną aurę. Joanna nie miała serca, aby go wyprosić.
"I faktycznie było tak, że jak mi odeszły wody, zadzwoniliśmy po doulę, przyjechała, a Krzysiek był tak spięty, że mówię "już wolę być z tą doulą, nie chce, żeby ze mną był". Było tak, że on jeszcze musiał zawieźć gdzieś psa i my pojechaliśmy z Julitą samochodem i mówię: "Jak on będzie w szpitalu, to powiem mu, że jak chce z nią rodzić, a nie z nim". I ja już mówię położnej, a ona "ale Krzysztof się już tak przygotował, świeczki tam zapalił, on już ci zapachy rozpuszcza" i ja go zobaczyłam takiego "zajaranego", taki spokój, taka radość i mówię "nie mogę mu tego zrobić"" - zwierzyła się Joanna Ibisz w najnowszym podcaście.
Niestety pomimo świetnego przygotowania i niezliczonych gadżetów, poród wcale nie był przyjemnym doświadczeniem dla Joanny Ibisz. Na domiar złego, u żony Krzysztofa Ibisza doszło do nieprzyjemności.
Świeżo upieczona mama w pierwszych godzinach życia syna niestety nie mogła cieszyć się z macierzyństwa. Jej stan był na tyle zły, że opiekę nad maluchem musiał przejąć tata.
"I nie chciałam mieć Borysa przy sobie, bo ja się tak skupiałam na tym bólu i chyba to szycie na żywca było trudniejsze albo podobne jak poród. Krzysiek zabrał Borysa i go kangurował. On też się tym cieszył i sprawiało mu wiele frajdy" - mówiła Joanna Ibisz w najnowszym podcaście.
Zobacz też:
Wielkie poruszenie w domu Ibisza i młodej żony. Nadchodzą poważne zmiany. To koniec
Wielkie poruszenie w domu Ibisza. Tak świętował ważny dzień
Ibiszowie ukrywali to przed wszystkimi. Prawda w końcu wyszła na jaw