Joanna Jabłczyńska: Chcę mieć męża jak mój tata, który nas zostawił
Joanna Jabłczyńska (30 l.) mocno przeżyła odejście ojca do innej kobiety. Choć ma do niego żal, wciąż pragnie jego miłości. I szuka takiego mężczyzny jak on.
Nie ma dnia, by nie rozmawiała z mamą czy to osobiście, czy przez telefon. Choć tematów mają wiele, jeden z nich wciąż powraca. - Przypomina mi czasami o tym, że dziewczyny w moim wieku mają już dzieci i wypadałoby pomyśleć o tym - przyznaje Joanna Jabłczyńska w wydanej niedawno książce "Nigdy dość. Biorę z życia wszystko".
Tymczasem aktorka "Na Wspólnej", choć widywana była z wieloma mężczyznami, z żadnym jeszcze nie ułożyła sobie życia. - Im starsza jestem, tym trudniej sprostać moim wymaganiom. Oczekuję od faceta, że będzie ponad mną, że będę chciała w jakiś sposób go doścignąć - tłumaczy. I dodaje konkretniej: "Pomimo że ojciec nas zostawił, bo trzeba to nazwać po imieniu, bardzo bym chciała mieć takiego męża, jakim on był. (...) Tata był moim pierwszym i jedynym autorytetem. Gdy ten autorytet upadł, powiedziałam sobie, że drugiego mieć już nie będę.
Joanna miała 18 lat, gdy okazało się, że ojciec wdał się w romans. To ona odkryła jego zdradę. - Moi rodzice mieli wspólne bilingi. Zauważyłam, że często pojawia się jeden numer. A później wyszła kwestia zdjęć. Tato był na wyjeździe w Stanach, teoretycznie służbowym. Została klisza ze zdjęciami. Poszłam wywołać te zdjęcia i tato był na nich z inną kobietą - opowiadała w jednym z wywiadów.
Długo nie mogła się z tym pogodzić. Nie akceptowała stylu, w jaki rozpadło się małżeństwo jej rodziców. - Rozumiem, że jeśli ktoś jest nieszczęśliwy w związku, to musi odejść. Ale nie wybaczam mu jego decyzji, bo byłam w tej rodzinie i wiem, jaka jest moja mama. Nie było powodu, aby się z nią rozstawać. W moim ojcu obudziła się po prostu druga młodość - stwierdziła.
Zapłaciła za to wysoką cenę. Latami nie utrzymywała z tatą kontaktów i cierpiała. - Nie ma dziś między nami normalnych relacji, a tak chciałabym, żeby były. Żeby tato ucieszył się z mojej magisterki, żeby kiedyś był na chrzcinach moich dzieci. Abyśmy całą rodziną spotkali się w moim nowym mieszkaniu i normalnie porozmawiali - mówiła kilka lat temu.
Dopiero w zeszłym roku udało im się nieco naprawić relacje. - Przybyło mi lat, dojrzałam. Każde z nas jest teraz na innym etapie życia. Nie ma co tkwić w nienawiści, z pretensjami. Teraz staram się pamiętać te najlepsze rzeczy z mojego dzieciństwa - przyznała. Nie potrafi jednak zatrzeć w pamięci bólu, jakiego doświadczyła jej mama. Nie chce, by stał się on jej udziałem.
Pani Bożena nie mogła się odnaleźć w nowej sytuacji, Asia zajęła się wtedy płaceniem rachunków, załatwianiem spraw w urzędach i zaopiekowała się mamą. Dlatego choć nie nazywa tego obawą przed traumą, już wie, że do swojego małżeństwa podejdzie z rezerwą. - Nie znaczy to, że będę męża notorycznie sprawdzać, dokąd chodzi, z kim się umawia itp. (...) Będę natomiast przygotowana na każdą ewentualność w związku - zapowiada w książce. - Nigdy nie uzależnię się w pełni od drugiej osoby.
***
Zobacz więcej materiałów o gwiazdach: