Joanna Jędrzejczyk myśli o założeniu rodziny
Joanna Jędrzejczyk (32 l.) wierzy, że los postawi jeszcze na jej drodze człowieka, z którym znajdzie szczęście i będzie mieć dzieci.
7 marca w Las Vegas olsztynianka przegrała walkę z Chinką Weili Zhang, po której miała ogromną opuchliznę na czole.
Na szczęście dzięki ingerencji najlepszego lekarza w kraju udało jej się już wrócić do formy - na najnowszych zdjęciach (patrz niżej) wygląda wręcz perfekcyjnie.
Coraz częściej zastanawia się również nad stabilizacją i znalezieniem partnera, z którym stworzyłaby dom.
Jej ostatni związek z piłkarzem Przemysławem Butą niestety nie przetrwał próby czasu.
- Nie wiem, co poszło nie tak, może moja przeprowadzka do Stanów, jakieś niezrozumienie, chociaż gdzieś razem to planowaliśmy, po prostu rozjechały nam się drogi - powiedziała w programie "Demakijaż".
Dodała, że "uwolniła się ze związku, w którym była szczęśliwa", ale teraz jest już innym człowiekiem.
Wierzy, że los postawi jeszcze na jej drodze człowieka, z którym znajdzie szczęście, będzie mieć dzieci. - Filary mojego życia to wiara i rodzina, dzięki nim jestem silniejsza, mam jeszcze większą motywację do działania - zapewnia Joanna.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Choć wychowała się w kochającej rodzinie, jej droga na podium była długa i wyboista.
Mama i tata ciężko pracowali, aby zapewnić byt trzem córkom. Prowadzili sklepik osiedlowy, całe dnie ich nie było. Mała Joasia chciała ich odciążyć. Zgłosiła się do Ochotniczego Hufca Pracy, bo dowiedziała się, że tam mogą zapisać się też nastolatki.
- Wstawałam o czwartej trzydzieści rano, jechałam rowerem pięć, sześć kilometrów, żeby sprzedawać "Gazetę Olsztyńską" - wspomina. Jej ojciec nie mógł znieść myśli, że jego latorośl tak bardzo się poświęca i zaproponował, że będzie płacił jej kieszonkowe.
Odmówiła, bo wiedziała, że nie tylko zarabia, ale też ćwiczy hart ducha. Gdy podrosła, pomagała w sklepie, dzieląc czas między pracę, a treningi. Żyła w kieracie. Wstawała o świcie, jechała po towar, potem miała zajęcia sportowe, wracała za ladę, a o 18 znów była na ringu. Do domu, kompletnie wyczerpana, docierała koło dwudziestej drugiej.
Zdarzały jej się chwile zwątpienia. Jak wówczas, gdy wyjechała do Holandii, aby doskonalić umiejętności. Bardzo tęskniła za bliskimi. Zaciskała zęby, bo to była wielka szansa, ale każdego dnia walczyła o przetrwanie.
- Miałam pięć euro w kieszeni, nie wiedziałam, czy kupić sobie chleb, czy pojechać na trening.
Potem, w najmniej oczekiwanym momencie zaczęły ją dopadać kontuzje i urazy. Myślała wtedy nawet, aby porzucić marzenia. Na szczęście miłość do sportu wygrała.
Niedawno Joanna Jędrzejczyk poszła w ślady Roberta Lewandowskiego i zadebiutowała na TikToku.
Pierwszy klip byłej mistrzyni UFC zdobył dużą popularność w sieci. Wystąpił w niej szwagier zawodniczki MMA.
Sportsmenka przekazała również 1000 złotych na materiały do produkcji masek ochronnych.
Liczy, że ten rok będzie dla niej przełomowy i pozna partnera, z którym będzie mogła stworzyć prawdziwy dom.
Źródło: pomponik.pl/Dobry Tydzień