Joanna Kulig martwi się o brata. Dramat zaczął się 10 lat temu!
Przed bratem Joanny Kulig (36 l.) poważna operacja. W rodzinie aktorki nie przestają się modlić. Chcą wierzyć, że to kres ich problemów...
Z Ameryki wróciła już miesiąc temu, ale nie zdążyła jeszcze odwiedzić swojej rodziny we wsi Muszynka.
Na Joannę Kulig czeka tam starszy brat Piotr, który ciągle nie widział swojego siostrzeńca Jasia (2 mies.).
Aktorka powinna być na urlopie macierzyńskim, ale producenci filmowi wciąż dzwonią do niej z propozycjami.
Stara się pogodzić obowiązki mamy z pracą. Kiedy Jaś śpi, Joanna czyta scenariusze, rozmawia z producentami, ustala terminy z menedżerem.
Tuż przed świętami wybrała się do Paryża – właśnie tu powstaje jej nowy film „The Eddy”, amerykańska produkcja. Gra dużą rolę.
Bratu Piotrowi było smutno, że siostra nie zasiadła w tym roku z całą rodziną Kuligów przy wielkanocnym stole. Nie ma żalu, po prostu nie może doczekać się, kiedy Joanna wreszcie go odwiedzi.
"Wiem, że podróże z tak malutkim dzieckiem nie są wskazane, a Joasia na pewno jest zmęczona. Tęsknię za nią, ale rozumiem. Jeśli się uda, może sam wybiorę się do Warszawy w maju. Muszę poznać Jasia" – mówi tygodnikowi "Świat i Ludzie" Piotr.
Joanna jest w stałym kontakcie z bratem, pomaga mu, bo brat jest schorowany. Ma problemy z mówieniem i poruszaniem się. Cierpi.
Jak udało się ustalić tygodnikowi, latem czeka go bardzo poważna operacja kręgosłupa. Od tego zależy, czy będzie mogł poruszać się samodzielnie.
"To operacja wszczepienia dysków sztucznych. Rozciąganie kręgosłupa, wszczepienie stabilizatora. Mam ją zaplanowaną w Krakowie u bardzo dobrego specjalisty, doktora Chrzanowskiego. Bardzo się boję, ale nie mam wyboru. Jeśli jej nie zrobię, po prostu któregoś dnia nie wstanę już, nie będę mógł już zrobić ani kroku" – opowiada pan Piotr.
Kłopoty ze zdrowiem zaczęły się 10 lat temu. Brat aktorki zachorował na zapalanie oskrzeli, potem rozwinął się stan zapalny w płucach.
Trafił do szpitala, wdała się sepsa. Był w śpiączce, oddychała za niego maszyna. Przeżył śmierć kliniczną. Gdy się wybudził, nie mógł mówić, bo miał porażenie strun głosowych.
Dopiero dwa lata temu przeszedł operację, dzięki której odzyskał głos, choć nadal mówienie to dla niego wysiłek.
Wielką zasługę ma w tym Joanna. To ona szukała specjalistów w Krakowie, gdzie mieszkała. Wspierała też brata finansowo. Teraz też jest gotowa do pomocy. Ma nadzieję, że brat wyzdrowieje.
"Wierzę, że po operacji będzie już tylko lepiej. Będę sprawny i silny. I może jeszcze będę małego synka Joasi mógł nosić na rękach!" – śmieje się Piotr.
***