Joanna Kurska otrzymała zaskakującą propozycję od Tomasza Sakiewicza. Nie wahała się nawet przez chwilę
Po fali zwolnień na Woronicza wielu dziennikarzy TVP znalazło nową pracę w stacji Tomasza Sakiewicza. Ostatnio propozycję organizacji imprezy na zakończenie roku otrzymała małżonka byłego prezesa mediów publicznych - Joanna Kurska. Okazuje się, że 50-latka nie wahała się ani przez chwilę.
Joanna Kurska należała do twórców sukcesu Telewizji Polskiej, która to za czasów jej urzędowania przyciągnęła nowych widzów i w miejsce stacji "z misją" stała się przede wszystkim kanałem stawiającą na rozrywkę.
Dzisiaj nowi włodarze mediów publicznych starają się odciąć od dokonań Jacka Kurskiego oraz jego współpracowników i sprawić, by Jedynka oraz Dwójka odzyskała zaufanie opinii publicznej.
Jak nietrudno się domyślić - to, co dzieje się obecnie na Woronicza, nie budzi pozytywnych uczuć u byłej szefowej "Pytania na śniadanie".
"Telewizji nie można się nauczyć, to trzeba mieć w sobie, czuć, mieć intuicję i umiejętność podejmowania decyzji. Niewiele jest takich osób, które łączą w sobie te cechy. Kocham telewizję za to, że tak szybko weryfikuje ludzi, albo to umiesz, albo nie (...). Kim trzeba być i jakie trzeba mieć kompleksy, żeby w zemście na moim mężu za to, że miał sukces karać telewidzów, którzy chcą oglądać ciąg dalszy tamtej telewizji? To działanie na szkodę spółki, na szkodę widzów (...)" - oburzała się Kurska kilka miesięcy temu w rozmowie z Plotkiem, gdy w TVP zapadła decyzja o zakończeniu emisji kolejnych odcinków serialu "Zniewolona".
Niewykluczone jest, że 50-latka chciałaby wrócić do pracy w telewizji - ostatnio dała temu wyraz, publikując w mediach społecznościowych zagadkowy wpis.
"Telewizja! Moja pasja bez względu na miejsce i czas!" - oznajmiła na swoim profilu, nie zdradzając jednak, czy rzeczywiście niebawem pojawi się na antenie.
Teraz wyszło na jaw, że małżonka Jacka Kurskiego otrzymała już pewną propozycję - tym razem jednak nie z Woronicza, ale ze stacji Tomasza Sakiewicza, mającej ambicje przyciągnięcia do siebie rozczarowanych widzów TVP.
Kanał informacyjny, do którego dołączyły już takie byłe gwiazdy mediów publicznych jak Danuta Holecka, Michał Rachoń i Anna Popek, złożyła Joannie Kurskiej propozycję przygotowania imprezy będącej nieformalną kontynuacją słynnego "Sylwestra Marzeń w Zakopanem".
Co ciekawe - żona byłego prezesa odmówiła przyjęcia intratnej posady.
"Sylwester Marzeń tworzyła wspaniała grupa ludzi, większość z nich pracuje już w innych miejscach. Praca w telewizji to praca zespołowa! Ludzie są najważniejsi, a tego zespołu już nie ma, nie ma naszych pięknych prowadzących, których tak kochali widzowie, nie ma sceny TVP w Zakopanem" - zdradziła w rozmowie ze Światem Gwiazd.
Jak podkreśla Joanna Kurska - wciąż zainteresowana jest pracą w branży, jednak sprawa imprezy święcącej triumfy w TVP została już dla niej zamknięta.
"Dostaję różne propozycje pracy w branży medialnej. Ostatnia dotyczyła organizacji 'Sylwestra Marzeń'. Tę nazwę wymyśliłam dla silnej Telewizji Polskiej kierowanej przez mojego męża - Jacka Kurskiego. (...) Jestem z tego powodu bardzo dumna. Użyłam słowa 'był', bo coś się skończyło" - podsumowała.
Zobacz też:
Joanna Kurska zgasiła ambicje Magdaleny Ogórek. Nie widzi jej w takiej roli
Joanna Kurska przerwała milczenie ws. "Pytanie na śniadanie". Mocne słowa
Joanna Kurska całkowicie odmieniona wraca do telewizji. Płyną gratulacje