Joanna Kurska pozywa Telewizję Polską. "Chcą nas zohydzić"
Joanna Kurska nie mogła milczeć. Żona Jacka Kurskiego ostro zareagowała na komunikat Telewizji Polskiej w sprawie pieniędzy, jakie wypłacono jej z kasy TVP. Kobieta nadal zaprzecza, że dostawała bajońskie sumy. Jej zdaniem były to kwoty adekwatne do odpowiedzialności i sukcesu programu, któremu szefowała.
Joanna Kurska wydała 19 stycznia 2024 roku oświadczenie, w którym wyliczała swoje zarobki w TVP. Wszystko dlatego, że dzień wcześniej Onet poinformował, jakoby wyciągnęła z kasy publicznego nadawcy blisko 1,5 mln złotych, podczas gdy pracowała w TVP zaledwie kilka miesięcy. Portal przeliczył w związku z tym, ile wypadało pieniędzy na jeden miesiąc zatrudnienia i podał, że jest to kwota ok. 117 tys. miesięcznie. To jednak nie koniec sprawy.
Po oświadczeniu Joanny Kurskiej ukazał się w mediach komunikat Telewizji Polskiej. Wynikało z niego, że od lutego do listopada 2016 r. Kurska zarobiła 331 tys. zł brutto. Był to przychód z tytułu wynagrodzenia za pracę. Ponadto dostała 93 tys. zł brutto z tytułu nagród prezesa zarządu. W kolejnym okresie zatrudnienia od września 2022 r. do stycznia 2023 r. Kurska miała zarobić 203.685,83 zł brutto z tytułu wynagrodzenia za pracę. To jednak nie wszystko, bo dostała również pieniądze z tytułu klauzuli zakazu konkurencji w wysokości 432.000 zł brutto.
"W okresie luty-listopad 2016 r. Pani Joanna Kurska otrzymała z TVP 469.001,97 zł brutto z tytułu wynagrodzenia za pracę, w tym 93.000 zł brutto z tytułu kilku nagród Prezesa Zarządu, którym wówczas był Jacek Kurski. W grudniu 2016 r. wypłacono Pani Joannie Kurskiej 138.000 zł brutto z tytułu rekompensaty w związku z rozwiązaniem umowy o pracę. Następnie przez 6 miesięcy otrzymywała odszkodowanie z tytułu zakazu konkurencji po ustaniu zatrudnienia w łącznej wysokości 138.833,22 zł brutto" - poinformowała Telewizja Polska.
Podsumowując, Joanna Kurska według Centrum Informacji TVP otrzymała z kasy telewizji blisko 1,5 mln złotych. Fakt, że nie było to tylko wynagrodzenie, ale też nagrody i odszkodowania.
Po ukazaniu się komunikatu TVP Joanna Kurska rozmawiała z "Faktem". Była szefowa "Pytania na śniadanie" była wściekła.
"Pozywam Telewizję Polską za kłamstwo, że pobierałam pensje w wysokości 117 tys. zł miesięcznie" - grzmiała.
Kurska obstaje przy swoim, że nigdy nie zarabiała 117 tys. miesięcznie. Jej najwyższe pensje miały nie przekraczać 32 tys. zł. i były "adekwatne do sukcesu rynkowego i ponoszonej odpowiedzialności".
"Z samego oświadczenia TVP wynika, że to kłamstwo i nigdy miesięcznie nie zarobiłam takich pieniędzy. Komunikat mówi o wypłatach z 4 lat: 2016, 2017, 2022 i 2023, wynikających z przepisów kodeksu pracy, które dla skonstruowania kłamstwa sprowadza się do 13 miesięcy" - podsumowała.
Zobacz też:
Wzburzona Kurska zaprzecza doniesieniom o swoich zarobkach. Wydała oświadczenie
Sowite zarobki żony Kurskiego. Nawet sześciocyfrowe kwoty w miesiącu dostawała z TVP
Zwolniony Kurski tego po powrocie do Polski się nie spodziewał. Bolesny cios nadszedł nagle