Joanna Kurska wróciła do TVP i się zaczęło... "Nerwy i lawina plotek na korytarzach"
Odkąd żona Jacka Kurskiego została szefową "Pytania na śniadanie", atmosfera w redakcji jest ponoć bardziej niż gęsta. "Do jej gabinetu odbywają się regularne pielgrzymki" - słyszymy od jednego z pracowników. Wiemy, co dzieje się na korytarzach TVP!
O mianowaniu Joanny Kurskiej szefową "Pytania na śniadanie" poinformowano na początku września. Wcześniej żona byłego już prezesa TVP sprawowała tam funkcję dyrektor programowej, ale nie chciała pracować w telewizji, gdy jej małżonek piastował jeszcze swoje stanowisko.
Para wielokrotnie zapewniała, że była to ich wspólna decyzja i sposób na to, aby nie stać się obiektem ataków i oskarżeń o nepotyzm. Sam Kurski obiecywał, że gdy tylko jego przygoda z telewizją publiczną dobiegnie końca, poprosi swojego następcę o ponowny angaż ukochanej.
"To jest straszna kara, jaką sobie wyznaczyliśmy, być może przesadna, bo cóż winna jest moja żona, że się we mnie zakochała, a ja w niej, kiedy już byłem prezesem, a ona dyrektorem programowym. Jednak postanowiliśmy po coming oucie, że dopóki jestem prezesem, ona z telewizji odejdzie" - mówił podczas jednej z ramówek Kurski.
I jak obiecał, tak zrobił. Zaledwie jeden dzień po tym, gdy został odwołany z funkcji prezesa, do telewizji wróciła jego żona.
"Pytanie na śniadanie" to jeden z hitów ramówki telewizyjnej Dwójki, a rola szefowej to z pewnością zadanie na miarę ambicji Joanny, która w przeszłości była związana nie tylko z TVP, ale i Polsatem czy Radiem Eska. Jak udało nam się dowiedzieć, jej angaż początkowo wywołał w ekipie śniadaniówki popłoch.
Pierwsze tygodnie pokazały jednak, że obawy wszystkich były przedwczesne, a na większe czystki - przynajmniej póki co - się nie zapowiada. Kurska chce ponoć lepiej poznać cały zespół i stopniowo wprowadzać ewentualne zmiany. Zasygnalizowała też, że jest otwarta na nowe pomysły i wysłucha każdego, kto pomoże utrzymać "PnŚ" pozycję lidera.
"Każdy, kto pracował w TVP wie, że nie ma mowy tutaj o sympatycznej atmosferze i wzajemnym wspieraniu się, bo to ciągła walka o wpływy i stołki. Pojawienie się Kurskiej sprawiło, że kilka osób, które uważają, że są niedoceniane, pomyślało, że to ich szansa. W związku z tym do gabinetu Joanny odbywają się regularne pielgrzymki, co jest dość zabawnym widokiem" - tłumaczy nasze źródło.
"Każdy chce się pokazać z dobrej strony, proponując swoje pomysły z nadzieją, że to zapewni mu awans lub choćby podwyżkę. Widzą w niej kogoś znacznie bardziej wpływowego niż szefową programu, więc gdyby tylko mogli podstawiać nogi konkurentom zmierzającym do jej gabinetu, zrobiliby to bez zastanowienia" - słyszymy.
Spodziewaliście się, że żona Kurskiego zrobi aż takie wrażenie na swoich podwładnych? Jak myślicie, kto najbardziej obawia się utraty pracy?
Zobacz też:
Kurskiej nie przeszkadza romans w "Pytaniu na śniadanie"