Joanna L. liczyła, że mąż nie dowie się o alkoholu? "Była strzępkiem nerwów"
Joanna L. (36 l.) o wypadku, który spowodowała pod wpływem alkoholu, poinformowała męża z jednodniowym opóźnieniem, gdy napisały już o nim wszystkie dzienniki. Czego się bała?
Aktorka i jej mąż, biznesmen Ola Serneke (43 l.), na co dzień żyją osobno.
Ona w Polsce, gdzie pracuje na planie "Przyjaciółek" i "Twoja twarz brzmi znajomo". On w Szwecji, szefując firmie z branży budowlanej, dzięki której w zeszłym roku zarobił, bagatela, ok. 82 mln złotych.
Prócz tego posiada udziały w ponad dwudziestu spółkach (roczne obroty w przeliczeniu wynoszą 150 mln złotych).
Gdy doszło do wypadku, szeroko komentowanego obecnie w mediach, Serneke nie był pierwszą osobą, do której zadzwoniła aktorka.
Jak dowiedział się magazyn "Na Żywo", L. o wszystkim poinformowała męża z... jednodniowym opóźnieniem, gdy w Polsce rozpętała się prawdziwa afera.
- Nie spała całą noc, była strzępkiem nerwów. Spodziewała się bury i wyrzutów, bo nadużyła jego zaufania - mówi osoba z otoczenia gwiazdy.
- Musiała przyznać, że wypiła za dużo, narażając na szwank swoje życie i dobre imię - kwituje informator.
Dodaje, że obawy Joanny były jak najbardziej uzasadnione, ponieważ w Szwecji nie ma społecznego przyzwolenia dla jazdy na podwójnym gazie.
Przyłapani na takim uczynku kierowcy częściej niż w Polsce trafiają do więzienia. By odzyskać prawo jazdy, muszą na stałe zainstalować w aucie alkomat i blokadę uniemożliwiającą uruchomienie pojazdu przez osobę nietrzeźwą.
Do tego sprzedaż alkoholu jest limitowana przez państwo - nie ma go na stacjach benzynowych i nie jest dostępny w sklepach w dni świąteczne.
Mimo tego, jak twierdzi bliska aktorce osoba, małżonek wykazał się dużą wyrozumiałością.
- Pytał trzy razy, czy na pewno nic się jej nie stało. Zaproponował, że wynajmie najlepszego adwokata i chętnie zapłaci agencji PR za ratowanie jej medialnego wizerunku. Gdy tylko będzie mógł, przyjedzie, by ją pocieszyć. Zażartował, że w aucie Joasi zainstaluje alkomat - twierdzi informatorka "Na Żywo".